[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokupiła plastikową miskę na jedzenie, dwa pączkiz dżemem, kawę, kilogramowe opakowanie lodów i paczkę chipsówserowych, którą zdjęła z wystawy, obiecując, że będą najbardziej Serstrawagancką rzeczą, jaką kiedykolwiek jadła.Kasjer uniósł brwispoglądając na owoce tej wyprawy.Rose często tu bywała, ale zazwyczajkupowała gazety, czarną kawę i od czasu do czasu opakowanie Slim Fastu. Jestem na wakacjach wyjaśniła, zastanawiając się, dlaczego wogóle czuła potrzebę wyjaśniania czegokolwiek facetowi w kasie w sklepieWawa.Uśmiechnął się do niej i razem z paragonem wsunął do jej torbygumę do żucia. Udanego urlopu powiedział.Rose odwzajemniła jego uśmiech,choć niezbyt przekonująco i wyszła przed sklep, gdzie czekał na nią pies,wciąż uwiązany przy parkometrze. Jak się nazywasz? zastanawiała się głośno.Pies po prostu patrzył. Ja jestem Rose.Jestem prawnikiem.Suczka maszerowała obok niej.Było coś w ustawieniu jej głowy, w tym, jak strzygła uszami, cowskazywało, że rzeczywiście słucha. Mam trzydzieści lat.Z wyróżnieniem ukończyłam Princeton, apotem szkołę prawniczą na Uniwersytecie Stanu Pensylwania, gdzie byłamredaktorem Przeglądu Prawniczego i.231RLTCzemu właściwie opowiada psu swój życiorys? To głupie.Pies nie mazamiaru jej zatrudnić.Podobnie zresztą jak nikt inny.Wieści o niej iJimie rozejdą się.Prawdopodobnie to już się stało, zdała sobie sprawę,spoglądając posępnie przed siebie.Wszyscy pewnie gadali o tym, jakjeszcze była w firmie, tyle że zbyt tępa i naćpana miłością, żeby sięzorientować. Miałam romans powiedziała Rose, gdy razem z suczkązatrzymały się na czerwonym świetle.Nastolatka z kolczykiem w wardzestojąca obok przyglądała jej się z zaciekawieniem, potem przyspieszyła.Był taki facet zrobiła pauzę. Zawsze jakiś jest.W sumie był moimszefem, a okazał się. z trudnością przełknęła ślinę. Zły.Bardzo,bardzo zły.Pies wydał z siebie krótkie szczeknięcie rozpaczy? Potwierdzenia?Rose nie była pewna.Miała ochotę zadzwonić do Amy, ale sądziła, że nie darady powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce, że ta miała rację, że Jim byłdokładnie takim draniem, za jakiego go uważała.I że Maggie, jej siostra,przed którą otworzyła drzwi swojego domu, której próbowała pomóc, byłajeszcze gorsza.Zwiatło zmieniło się na zielone.Pies znowu zaszczekał ilekko pociągnął szal. To skończone dodała Rose, żeby coś powiedzieć, jakoś zakończyćswoją opowieść, nawet jeśli mówiła tylko do psa, a pies nie słuchał.Skończone powtórzyła i przeszła na drugą stronę.Pies spojrzał na nią,potem znowu spuścił głowę. No, więc, dziewczyna, która się tobązajmowała, to była Maggie.Moja siostra ciągnęła, idąc w stronę domu.Będziemy cię musieli nakarmić, kupić ci smycz i dowiedzieć się, skądjesteś.Trzeba cię oddać.Zatrzymała się na rogu i jeszcze raz przyjrzała uważnie zwierzęciu: był232RLTmały, koloru kawy, w zasadzie nieszkodliwy uznała.Pies popatrzył na niązadzierając łebek, po czym prychnął energicznie i, jak sądziła, lekceważąco. OK powiedziała nie musisz być wdzięczna.Przeszła na drugą stronę i weszła do domu.233RLT26Kto kiedykolwiek powiedział prawdę o małżeństwie? Z pewnością nieElla.Ona i jej koleżanki mówiły o swoich mężach jak o dzieciach lubzwierzakach, traktując ich ogólnie jako dziwaczny gatunek, odpowiedzialnyza nieciekawe zapachy i dziwne odgłosy oraz bałagan, który trzeba byłoposprzątać.Sprowadzały swoich mężów do haseł i okrągłych zdań.Rozmawiały o nich skrótami, kodem wywróconych oczu i zaimków On.Jego.On nawet nie jada warzyw, więc jak mam wytłumaczyć dzieciom,żeby je jadły?.Bardzo chciałabym pojechać w ten rejs, ale oczywiście będęmusiała jego zapytać.Ella też miała na podorędziu kilka anegdotek, historyjek, w których Irawydawał się tak prosty, jak postać z bajki dla dzieci namalowana grubąkreską.Panie przy kolejnej partyjce brydża w jej domu zaśmiewały się zopowieści, jak to on nie pojedzie na wycieczkę dalej niż dwadzieścia milbez słoika po majonezie na wypadek, gdyby nie odpowiadały mu toalety nastacji benzynowej, albo z osiemdziesięciu dolarów, które wydał na zestawdo robienia jogurtu.Nie lodów czy piwa, komentowała, a one śmiały się tak,że musiały wycierać łzy cieknące po policzkach, nie do czegoś, na cofaktycznie miałabyś ochotę, ale jogurtu.Ira, król jogurtowy.To były historyjki, które opowiadała, ale nigdy nie mówiła prawdy oswoim małżeństwie.Nigdy nie opowiadała koleżankom, jak żyło się z kimś,kto w pewnym momencie stał się współlokatorem raczej niż mężem.Jakbyzostał przypisany, by dzielić z nią pokój na czas podróży.Nigdy nie mówiłao jego przykrej dla niej uprzejmości; o sposobie, w jaki dziękował jej, gdynalała mu kawy lub jak podawał jej ramię, gdy gdzieś wychodzili, na weselaczy przyjęcia bożonarodzeniowe u niego w pracy; jak trzymał ją pod ramię i234RLTprowadził z samochodu na chodnik, jakby była ze szkła.Jakby byłanieznajomą.I z pewnością nie wspominała, jak bez słowa zaczęli sypiaćosobno, gdy Caroline poszła do szkoły, i jak Ira przeniósł się do pokoju dlagości w tydzień po wyjezdzie Caroline do college u.O takich rzeczachnigdy się nie mówiło i Ella nie miała nawet bladego pojęcia o tym, jakmożna zacząć taką rozmowę.Głośne walenie do drzwi przestraszyło ją i wytrąciło z zadumy.Dobijała się pani Lefkowitz. Mistrzyni Dup? Jesteś tam?Ella pospieszyła otworzyć, mając nadzieję, że nikt z sąsiadów nieusłyszał.Powłócząc nogami, pani Lefkowitz weszła do kuchni i sięgnęła doswojej ogromnej, szydełkowanej, różowej torby, by po chwili postawić nastole szklany słój. Korniszony oznajmiła.Ella powstrzymała się od śmiechu inatychmiast przełożyła zawartość słoika na półmisek, podczas gdy staruszkawęszyła w salonie. Jeszcze go nie ma? Jeszcze nie zawołała Ella, zaglądając do piekarnika.Nigdy nieudało jej się rozgryzć specjalności kuchni na Florydzie, o ile takieistniały.W tych nielicznych przypadkach, gdy musiała gotować dla kogośoprócz siebie, polegała na tych samych sprawdzonych przepisach, z którychkorzystała przez lata trwania swojego małżeństwa.Dziś poda mostek, plackiziemniaczane oraz przysmak z marchewki i suszonych śliwek, do tegozakupioną w piekarni chałkę i korniszony pani Lefkowitz oraz dwa rodzajeciasta i placek z owocami.Za dużo jedzenia, pomyślała, za dużo jak na nichtroje, i za ciężkie na te upalne tutejsze noce, ale gdy biegła do sklepu pozakupy i potem krzątała się po swojej za małej kuchni, czynności teodwracały jej uwagę od faktu, jak bardzo była zdenerwowana.235RLT Chciałbym poznać twoich znajomych powiedział Lewis.A jakmiała mu wyjaśnić, że tak naprawdę nie posiada tu żadnych znajomych?Pomyślałby, że zwariowała albo coś z nią jest nie tak.A pani Lefkowitz byłajeszcze bardziej uparta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]