[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po nieprzespanej nocytrudno się było skupić. Przepraszam.Chyba powinnam się teraz przygotowaćdo konferencji prasowej. Sandy. W głosie Mike a znów usłyszała niepokój. Nie jedz tam.Zadzwoń do burmistrza i wytłumacz mu, żeto błąd.Dwoje najważniejszych ludzi w mieście i ten małyVi.mały, ale strzela i jest wciąż na wolności.Wystawiasz sięna ogromne niebezpieczeństwo.Moja była żona 205 On nie jest bezdusznym zabójcą.Jeśli obstawimyteren, nic nam nie grozi. Ryzyko jest zbyt duże! Na tym polega moja praca.Bardzo proszę, nie mówmyo tym więcej, Mike.%7łyczysz sobie, żebym ci dała swobodęwe wszystkim, co dotyczy twojego zawodu.Ta zasadapowinna dotyczyć także mnie. To dwie różne sprawy. Mike zmarszczył brwi. Dlaczego? Bo jesteś moja i muszę cię chronić! jęknął. Każdyjaskiniowiec zachowałby się identycznie.Takie są prawanatury.Ty pilnujesz ogniska domowego, a ja zabijamwłochate mamuty.Sandra uniosła brwi.Natychmiast ochłonęła ze złościi uśmiechnęła się do niego.Pociągał ją z nieodpartą siłąi wyglądał cudownie, gdy stawał się nadopiekuńczy.Przy-znała w duchu, że pochlebiała jej ta jego troska.Co więcej,po raz pierwszy w życiu działali ramię w ramię jak przyjacie-le i sprzymierzeńcy.Dawniej takie porozumienie łączyłoich tylko w sypialni.Na samą myśl o tym zapragnęła zerwaćz niego ubranie.Westchnęła tęsknie i natychmiast wzięłasię w garść.Mike przyglądał się jej z ciekawością, leczjeszcze się nie rozchmurzył. Odmaszerować rozkazała. Znajdz swojego partnerai bierzcie się do roboty. Ale wrócę tu o wpół do drugiej. Proszę bardzo.Przyda mi się jaskiniowiec gotowyw razie potrzeby maczugą ukatrupić włochatego mamuta. Obiecujesz na mnie czekać? Z ręką na sercu.Mike wreszcie się rozchmurzył, ale nie odszedł, tylkozerknął pospiesznie na drzwi, a potem objął ją mocno.Skwapliwie przytuliła się do niego.Przymknęła oczy i wsłu-chiwała się w mocne bicie serca ukochanego.Cudownie206 Alicia Scottczuła się w jego ramionach.Jak to możliwe, że przed latypostanowili się rozwieść? Z drugiej strony jednak mimośmiałych deklaracji wobec rodziców wciąż nie była wolna odobaw.Teraz wszystko dobrze się układało, ale co będzie zasześć miesięcy albo za rok? Nie darowałbym sobie, gdyby stało ci się coś złego powiedział nagle Mike stłumionym głosem. Wszystko będzie dobrze zapewniła cicho, gdy zacie-śnił uścisk. Sandy, nie podoba mi się ta konferencja.Mam złeprzeczucia. Nic dziwnego.Przez całą dobę nie zmrużyłeś oka,jesteś zmęczony i dlatego widzisz wszystko w czarnychbarwach. Wiem. Odsunął się niechętnie.Sandra popatrzyła na jego twarz naznaczoną lękiem.Przesunęła opuszkami palców po głębokich bruzdach. Mike, wszyscy ludzie z naszej komendy zgodnie terazwspółpracują.Nareszcie znalezliśmy wspólny język. Rzeczywiście zwarliśmy szeregi.Masz powód do dumy,ma ch�re.Gdyby nie ty, trudno byłoby osiągnąć taką jedność. Dziękuję.Mike cofnął się.Nadal był zasępiony. Poszukam Koontza.Musimy przesłuchać rodzinę Vii dokończyć raport. Zobaczymy się o wpół do drugiej.Wiesz, Mike.bojęsię.To dobrze, że będziesz przy mnie.Dzięki. Uważaj na siebie, ma ch�re. Jasne.Do wpół do drugiej oddział specjalny oczyścił tereni zajął budynki otaczające prowizoryczną mównicę.Pojawilisię dziennikarze, przygotowano nagłośnienie, przewodyi mikrofony zostały zainstalowane.Co chwila podjeżdżałyMoja była żona 207różne samochody: białe wozy transmisyjne, prywatne auta,czarne limuzyny.Rada miejska zjawiła się w komplecie,było też kilku wpływowych przywódców murzyńskiej lud-ności Aleksandrii.Tłumnie przybyli mieszkańcy wschod-niej dzielnicy.Byli wśród nich właściciele sklepów i barów,emeryci i sporo nastolatków trzymających się w swoichgrupach, z dala od rówieśników i starszych.Policjanciukrywali zdenerwowanie.Gapiom udzieliło się napięcie.Sandra czekała w gmachu komendy miejskiej.Hopkinsosobiście przyniósł jej kuloodporną kamizelkę i poradził,żeby dla wygody założyła pod spód bawełniany T-shirt, a nawierzch bluzkę.Gdy stanęła przed lustrem, wydawała sięnieco grubsza, co dodało jej powagi.Czuła się dziwnie,a kamizelka mocno jej ciążyła i okropnie grzała.A przecieżtydzień temu nakazała podwładnym, żeby patrolowali mias-to w tym paskudztwie.Nic dziwnego, że byli tacy zgryzliwi.Za kwadrans druga zebrała notatki.Porucznik Hopkinsczekał na nią przed drzwiami gabinetu.Dopiero teraz zdałasobie sprawę, że traktuje go jak prawdziwego sojusznika.Podczas obecnego kryzysu niepostrzeżenie wiele się zmie-niło.Mike dogonił ich, gdy wchodzili do policyjnego garażu.Najwyrazniej pracował do ostatniej chwili i teraz dyszałciężko. Przepraszam za spóznienie. Przesłuchałeś rodzinę Toby ego Watkinsa? Mam już raport. Podał jej spis miejsc, w którychnajczęściej można było zastać poszukiwanego trzynastolat-ka. W czasie konferencji damy go sierżantowi.Niechwyśle tam patrole.Są jakieś nowiny? Nic specjalnego.Minęły przecież zaledwie czterygodziny.Gdzie Koontz? On.Gdzieś się zaszył. Mike spochmurniał.Sandraprzystanęła na moment i obrzuciła go badawczym spoj-rzeniem.Od razu pojęła, co chciał przez to powiedzieć.208 Alicia Scott Muszę go wezwać na dywanik powiedziała cicho. Może najpierw sam z nim pogadam i. Mike, sprawa jest poważna.Szczera rozmowa part-nerów to za mało.W sytuacji takiej, jaką mamy teraz,funkcjonariusze powinni zapomnieć o osobistych uprzedze-niach.Nie mam innego wyjścia, muszę udzielić mu nagany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]