[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zlustrował ją wzrokiem, zwracając uwagę na miejsca, gdzie ktoś mógłby się ukryć,upewniając się, \e nikogo tam jednak nie ma.Sięgnął do kabury, wyjął pistolet i.Wpadł do środka.- Arret!Błyskawicznie obrócił się w prawo, potem w lewo, trzasnął skrzydełkiem bezpiecznika,przeładował broń.Ale pokój był.pusty.Nikogo w nim nie było.Nie miał co do tego wątpliwości.Nie wyczuwał obecności \ad-nego intruza.Mimo to, nie opuszczając pistoletu, krok po kroku szedł tu\ przy ścianie, a\ sta-nął przy drzwiach do małej biblioteki.Były otwarte, tak jak je zostawił.Biblioteka - a raczej kolejny salonik z biurkiem, fote-lem i ksią\kami na półkach - te\ była pusta.Od progu widział ka\dy jej kąt, ka\dy zakamareki wiedział, \e nikogo tam nie mą.38Mimo to nie chciał ryzykować.Kuchnia.Podbiegł do podwójnych drzwi, pchnął je iwszedł do środka z gotowym do strzału pistoletem w ręku.W kuchni te\ nie było nikogo.Szybko przeszukał pozostałe pomieszczenia - jadalnię, składzik, du\ą garderobę, paka-merę na szczotki - i stwierdził, \e nikt się tam nie ukrywa.Dopiero wtedy trochę mu ul\yło.Nikogo.Nigdzie.Czuł się głupio, ale wiedział, \e niewolno mu kusić losu.Wróciwszy do salonu, zauwa\ył jeszcze coś: butelkę Delamain Reserve de la FamilieGrande Champagne Cognac na barku.Zwykle stała naklejką do pokoju - teraz stała odwrot-nie.Ktoś ją przesunął.Otworzył mahoniowe pudełko na papierosy i stwierdził, \e ich podwójna warstwa jestnaruszona.Przerwa w warstwie górnej była uprzednio po trzecim papierosie od końca - terazpo piątym.Ktoś je wyjął, \eby przeszukać pudełko.Ale czego szukał? Dokumentów? Klu-czy? Stephen nigdy niczego tam nie ukrywał, ale włamywacz o tym nie wiedział.Znalazł te\ inne ślady.Zamiast po lewej, włącznik antycznej, mosię\nej lampy był terazpo prawej stronie, co wskazywało, \e ktoś ją podniósł.Owszem, to dobry schowek, ale on zniego nie korzystał.Słuchawka telefonu - le\ała inaczej, inaczej zwisał izolowany płótnemprzewód.Ktoś ją podniósł: \eby zadzwonić? Czy te\ po prostu przesunął aparat, \eby zajrzećdo komody, na której stał? Przesunął równie\ cię\ki, ozdobny marmurowy zegar na kominku:zdradził to zarys jego podstawy w warstwie zalegającego tam kurzu.Przeszukał mieszkaniedokładnie, bardzo dokładnie: odgarnął nawet popiół w kominku i zajrzał do popielnika, kolej-nego przemyślnego schowka, którego Stephen nigdy nie u\ywał.Szybko wrócił do sypialni i otworzył szafę w głębokiej niszy.Garnitury i koszule wisia-ły jak dawniej, ale odstępy między wieszakami były teraz inne.Ktoś ostro\nie wyjął ubranie iprzeszukał kieszenie.Kieszenie i całą szafę, lecz na szczęście nie zauwa\ył sprytnego schowka, który jeden zfachmanów Corcorana wbudował w jej tylną ściankę.Stephen przesunął drewnianą płytkę,odsłaniając cię\ki stalowy sejf.Strzałka na jego tarczy wcią\ wskazywała siódemkę, a deli-katna warstewka kurzu mówiła, \e nikt tu nie zaglądał.Sejf, w którym przechowywał pienią-dze, zaszyfrowane numery telefonów i fałszywe dowody to\samości, uszedł uwagi włamywa-cza.Metcalfe przyjął to z wielką ulgą.Ten, kto tak dokładnie - i tak porządnie - przeszukał całe mieszkanie, nie znalazł sejfu,jedynego dowodu, \e Daniel Eigen jest tak naprawdę amerykańskim szpiegiem.I nie poznałjego prawdziwej to\samości.Słowem, nie znalazł tego, czego szukał.Ale.ale czego właściwie szukał?Przed wyjściem zadzwonił do Nowego Jorku do Howarda.Brat był zaskoczony, ale i ucieszony.Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy Stephen wykazałnagłe zainteresowanie kopalnią manganu w Gruzji, którą Metcalfe'owie eksploatowali wraz zradzieckim Ministerstwem Handlu.Interes był to niewielki i przy tych wszystkich sowieckichobostrzeniach i nieuchronnych łapówkach ledwo przynosił zysk.Rosjanie ju\ od dawnachcieli wykupić ich udziały i Stephen zasugerował, \e mo\e to nie taki zły pomysł, \e chętniepojedzie do Moskwy, spotka się z kim trzeba i obgada sprawę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]