[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obchoóił ze wszystkich stron, aby zbadać, czy nie ujrzy światła: ale nadaremnie.Pani de Cl�ves, podejrzewając, że pan de Nemours mógłby wrócić, została w pokoju;bała się, że nie zawsze bęóie miała siłę uciekać przed nim, nie chciała się narażać na to,że może się zachować w sposób niezgodny z dotychczasowym jej postępowaniem.Mimo że pan de Nemours nie miał żadnej naóiei ujrzenia jej, nie mógł się zdobyćna to, aby opuścić miejsce, w którym ona bywała tak często.Spęóił całą noc w ogroóiei znalazł nieco pociechy w tym, aby wióieć bodaj przedmioty, które ona oglądała coma ia de la ayette Księżna De Cl�ves 56óień.Słońce wstało, nim on pomyślał o tym, aby odejść, ale wreszcie obawa, by go nieodkryto, skłoniła go do odwrotu.Niepodobna mu było oddalić się bez ujrzenia pani de Cl�ves; udał się do pani deMercoeur, która bawiła wówczas u siebie w sąsieótwie.Baróo się zóiwiła zjawieniembrata.Wymyślił dość prawdopodobną przyczynę swej podróży, słowem pokierował rzecztak zręcznie, że sama mu poddała odwieóenie pani de Cl�ves.Wybrali się tam tegożsamego dnia, przy czym pan de Nemours powieóiał siostrze, że ją pożegna w Colomiers,aby wracać pilno do króla.Umyślił rozstać się z nią w Colomiers, aby jej dać odjechaćpierwszej, i sąóił, że znalazł niezawodny sposób mówienia z panią de Cl�ves.Kiedy przybyli, przechaóała się w alei obiegającej trawnik.Widok pana de Nemoursniemało ją wzruszył; nie mogła już wątpić, że to jego wióiała poprzedniej nocy.Pewnośćta zroóiła w niej nieco gniewu, krok ten musiał się jej wydać zuchwały i nieostrożny.Książę zauważył na jej twarzy chłód, który go przejął dotkliwym bólem.Rozmowa toczyłasię o rzeczach obojętnych; mimo to zdołał rozwinąć tyle dowcipu, uprzejmości i tylepoóiwu dla pani de Cl�ves, iż mimo jej woli rozproszył znacznie ów chłód, w jaki oblekłasię zrazu.Kiedy uspokoił pierwsze swe obawy, okazał się wielce ciekaw ujrzeć domek w lesie.Mówił o nim jako o najmilszej rzeczy w świecie, opisał go nawet tak dokładnie, że panide Mercoeur rzekła, iż chyba musiał być tam wiele razy, aby znać tak dobrze wszystkiejego piękności. Nie sąóę odparła pani de Cl�ves aby pan de Nemours był tam kiedy;skończono budowę niedawno temu. Toteż niedawno tam byłem odparł pan de Nemours, patrząc na nią i niewiem, czy nie powinienem być baróo rad, iż pani zapomniała, że mnie tam wióiała.Pani de Mercoeur, która oglądała piękności ogrodu, nie zwróciła uwagi na słowa brata.Pani de Cl�ves spłoniła się, spuściła oczy, nie patrząc na pana de Nemours i rzekła: Nie przypominam sobie, abym tam pana wióiała; jeśli pan był, to bez mojejwieóy. To prawda, pani odparł pan de Nemours że byłem tam bez pani rozkazui spęóiłem tam najsłodsze i najokrutniejsze chwile mego życia.Pani de Cl�ves rozumiała zbyt dobrze słowa księcia, ale nie odpowieóiała nic; myślała,jak przeszkoóić, aby pani de Mercoeur nie zaszła do tego domku, ponieważ tam byłportret pana de Nemours: nie chciała, aby go wióiano.Postarała się, aby czas zbiegłniepostrzeżenie, aż pani de Mercoeur zaczęła mówić o powrocie.Ale kiedy pani de Cl�vesspostrzegła, że pan de Nemours i jego siostra nie odjeżdżają razem, zrozumiała, co jejgrozi; znalazła się w tym samym kłopocie co w Paryżu i powzięła toż samo postanowienie.Obawa, aby te odwieóiny nie stały się znowu potwieróeniem podejrzeń męża, niemałoprzyczyniła się do jej decyzji; chcąc uniknąć, by pan de Nemours nie został z nią sam nasam, oświadczyła pani de Mercoeur, że ją odwiezie aż na skraj lasu, i nakazała, aby karocajechała za nią.Ból, jaki uczuł książę, wióąc wciąż tę samą srogość pani de Cl�ves, był takgwałtowny, że w jednej chwili zbladł.Pani de Mercoeur spytała, czy mu nie słabo; ale onpatrzał na panią de Cl�ves niepostrzeżenie dla wszystkich i powieóiał jej swoimi oczyma,że jedynym jego cierpieniem jest rozpacz.Musiał wszakże pozwolić paniom odjechać, nieśmiejąc jechać za nimi, po tym zaś, co powieóiał, nie mógł już wracać z siostrą; zaczempospieszył do Paryża i opuścił go nazajutrz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]