[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obiecywano mu to ułatwić.Ks.Robert wybrał się więc bez wielkiego pragnienia i wielkich nadziei, rad, żeNatalię zobaczy, nie mówiąc nic nikomu dlatego, iż myślał, że pewnie powróciz niczym, nakarmiwszy się tylko widokiem ukochanej.Wyjazd ten dla Brańska był nieodgadniony, tajemniczy, niezrozumiały; generałtylko czuł w nim rękę kobiety i w tym się nie mylił.Oczekiwano wiadomości niecierpliwie.Panna Antonina biegła zawsze pierwszado oficyn, przetrząsała pocztę i pierwsza też dowiadywała się, że listu od ks.Roberta nie było.Książę, wyjechawszy przez posłuszeństwo, cieszył się tym jedynie, że hr.Natalię zobaczy.Tu jednak u niej dom teraz tak był urządzony, iż tylko przyświadkach mógł być przyjętym.Daleka krewna pani, niemłoda już panna,mieszkała z nią razem i jak cień chodziła za nią.Było obrachowanym, ażebypierwsze widzenie się przy tym świadku nastąpiło i przybrało chłodne aprzyzwoite formy.Ks.Robert mocno był tym zmieszany i dotknięty; ściśnieniem ręki, spojrzeniemi cichym słowem starano się go wynagrodzić.Nazajutrz rozkazywała hr.Natalia, ażeby, oddawszy ranną wizytę państwuDolskim, którzy otwarty dom mieli, do najświetniejszych należący, ks.Robertwieczorem się u nich znajdował.Tu już ułożonym tak było, ażeby spotkałAlfonsynę i jej ojca.Hr.Natalia potrafiła mnóstwo osób wciągnąć w spisek iskłonić do czynnej pomocy.Dom państwa Dolskich, ludzi niezmiernie bogatych, a starających się zająćstanowisko społeczne, do którego sama pani, z domu księżniczka S., miałaprawo, był terytorium neutralnym, na którem spotykali się ludzie do różnych,wszakże przedniejszych i wyższych warstw towarzystwa należący.Sam panIreneusz, człowiek bardzo wykształcony, wychowany starannie, rozumny, poojcu wziął znaczne zakłady przemysłowe i fabryczne, prowadził je z wielkimszczęściem i talentem; słynął z umiejętnego robienia fortuny, a że się ożenićpotrafił z ubogą, ale wielkiego domu księżniczką S., napierał się mocno doarystokracji, do znaczenia i wpływu.Nie przychodziło mu to bez wielkich ofiar,które on jednakże czynił z pewnym wyrachowaniem roztropnym.Zabiegający,czynny, wciskał się wszędzie, był członkiem wszystkich stowarzyszeń, należałdo wszystkich nowych projektów i zakładających się instytucji, zasiadał wkażdym komitecie, podpisywał mnóstwo prospektów, słowem wysługiwał sięgorliwie społeczeństwu, do którego chciał należeć.Przyjmowało go ono chętnie,najprzód dla majątku, potem dla imienia żony, w ostatku dla osobistychprzymiotów pana Dolskiego.Zmiano się tylko z nieuzasadnionej jego pretensji do pochodzenia od wygasłejrodziny książąt na Dolsku, która, jak wiadomo, już w XVII wieku nie istniała.Dolski poznajdował był w aktach różne ku temu dowody, lecz choć mu ich niezaprzeczano, powszechnie powątpiewano o rodowodzie i śmiano się z tejpróżnostki rozumnego człowieka po cichu.W kołach średniej klasy Dolski był bardzo liberalnym i wysoko wynosił wartośćpracy i zasługi osobistej człowieka.Stał tak w pośrodku i salon jego otwierałdrzwi wszystkim wychowaniem i nauką uprawnionym żywiołom, nie odtrącającnikogo, prócz może najjaskrawszych odcieni.Pani sama łączyła go ze sferami rodowymi, pan z bankierskimi i tak zwanąinteligencją.Ponieważ napisał był kilka rozpraw w przedmiotach ekonomiipolitycznej i drukował parę artykułów w Bibliotece warszawskiej, Dolski liczyłsię do literatów i w istocie nauki, oczytania, smaku miał może więcej od wielu zprofesji pracowników na tym polu, na którem ochotnika łatwiej spotkać, niżregularnego żołnierza.Wieczory w domu państwa Dolskich należały przez kilka zim do najbardziejuczęszczanych, do tych, na których musiał bywać koniecznie, kto się niecoszanował.Dolscy zapraszali w ogóle bez wyboru wszystkich ludziprzyzwoitych, stanowiących tło salonu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]