X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem byłpokaz fajerwerków, który rozświetlił ciemną zwykle dolinę leżącądaleko pod nami.Powietrze wypełnił zapach spalonej gumy, a ja znówz niepokojem pomyślałam o swoich butach.Po trzech godzinach zaczęliśmy schodzić w dół.Astrid i Cartierwzięły mnie z obu stron za ręce i we trzy, z pomocą strażaka z Nebraskio imieniu Dave, stawiałyśmy na zmianę jedną stopę przed drugą, i tymsposobem stanęłyśmy wreszcie bezpiecznie przed bramą aśramy.Zradością donoszę, że podczas zejścia żadna z nas nie została ranna, alebyłyśmy wkurzone na Charliego, który gdzieś zniknął.Plotka głosi, żew połowie drogi na dół on i Jusep znalezli naturalną jaskinię, leżącąpoza szlakiem, w której zatrzymali się na bidi i parę łyków zpiersiówki.Następnego dnia poszłam na drugi wykład Mdlejącego Swamiego.Wyjaśniał na nim znaczenie dwóch pierwszych spośród  ośmiu stopni"jogi opisanych w Jogasutrach Patańdzalego.Byłam zaintrygowana.�w traktat o ośmiu stopniach wyzwolenia od cierpień, którychzwieńczeniem jest osiągnięcie samadhi, zachował zadziwiającąaktualność  powstał dwa tysiące lat temu, mniej więcej w czasach, gdy Rzymianie wkroczyli do Brytanii a dziś jego wymowa była głębsza niż kiedykolwiek.Zapewniaładeptom dostęp do studni z duchowym pokarmem, z której mogliczerpać, stając wobec materialistycznych wymagań życia wdwudziestym pierwszym wieku.Jamy to  zasady etyczne, które stanowią duchowy fundament wcodziennym życiu", pięć praktyk ukierunkowujących naszezachowanie wobec innych ludzi.Swami zapisał je na tablicy.Ahimsa  wyrzeczenie się przemocy  odnosi się nie tylko dodziałań fizycznych, ale także do uczynków mentalnych i werbalnych.Każda negatywna myśl przynosi niszczące skutki, mówił swami, gdyż szkodzi osobie, która myśli w ten sposób, nieświadomie wpływa naosobę, która jest tej myśli obiektem, i wraca rykoszetem do pierwszejosoby". Satja to prawdomówność. Mdlejący Swami spojrzał zesmutkiem. Wszyscy jesteśmy kłamcami, zawsze gotowymi sięusprawiedliwiać.Podajemy tę wersję prawdy, która jest dla naskorzystna.Wszyscy spuściliśmy ze wstydem wzrok i z ulgą powitaliśmynastępny punkt, czyli apańgrahę   posiadanie tylko tego, cokonieczne", jak mówił facet ze smokiem.Kolejną praktyką jest asteja, którą Mdlejący Swami określił jakoniekradzenie. Nawet mówienie więcej, niż jest to potrzebne, stanowi formękradzieży.Musimy pamiętać, że tak naprawdę nie posiadamy niczego,nawet własnego ciała, którego jedynie jesteśmy tymczasowymopiekunem. Brahmaćarja oznacza czystość i powściągliwość seksualną.Publiczność przesunęła się do przodu.Co też Mdlejący Swami powienam o seksie? Czy jego też nachodzą seksualne myśli?  Nie chodzi owyparcie, ale o wzniesienie się ponad instynkt.Popęd seksualny to taknaprawdę nasz umysł, genitalia nie mają żadnego popędu, więcmożemy go kontro- lować.Seks powinien być wyrazem miłości i drogą do powołanianowych istot ludzkich.Marnowanie go dla chwilowej satysfakcji jestnadużywaniem boskiego daru. Czy to dotyczy także masturbacji?  zapytał ktoś z widowni. Tak.Powiedzenie, że masturbacja oślepia, jest w zasadzie prawdą.Oślepia nie w sensie fizycznym, ale duchowym.Potem swami zaczął omawiać nijamy, czyli praktyki, które pomagająnam osiągnąć dyscyplinę ciała i umysłu.Sauća oznacza czystość ciała i umysłu  spożywanie higienicznegopokarmu, regularne kąpiele, czystość myśli i utrzymywanie porządku iczystości w domu.Tapas  co znaczy gorąco, żar  to uczynki, które zwiększają naszduchowy zapał, czyli na przykład  wstawanie0 wpół do szóstej, siedzenie na twardej podłodze, medytowanie przezpół godziny.Robimy je, bo wiemy, że są dla nas dobre, a po sześciumiesiącach zaczynają nam sprawiać przyjemność.Za każdym razem,kiedy nam się to udaje, wzmacniamy siłę woli".Swadhjaja wymaga od nas pilnego studiowania, abyśmy lepiejzrozumieli siebie. Jeżeli ktoś nie ma guru, powinien inspirować sięksiążkami o świętych".Santosza to samozadowolenie.Mdlejący Swami zachęcał nas, byśmybyli zadowoleni z siebie i nauczyli się  odróżniać to, czegopotrzebujemy, od tego, czego chcemy".W aśramie możemy zobaczyć,że nie potrzebujemy aż tak wiele.Zycie w terazniejszości i zwracanieuwagi na to, co się ma, ogranicza pragnienia.Na tym właśnie polegasantosza.I wreszcie  is'warapranidhana, czyli ograniczanie ego1 poddanie się najwyższej rzeczywistości  Bogu i boskiej mocy".Chyba wszyscy byliśmy nieco onieśmieleni, ale Mdlejący Swamipowiedział, że skala przedsięwzięcia nie powinna nas zniechęcać.  Opanowanie jednej z tych praktyk wystarczy, żeby zostać świętym powiedział, cytując Swamiego Sivanandę:  Rozwinięcie jednejcnoty w życiu to wielkie osiągnięcie".Zaproponował, żebyśmy na początek wybrali sobie jedną praktykę, apotem przez cały dzień notowali myśli, które nam się w związku z niąpojawiają. Obserwujcie naturę umysłu, bądzcie jej świadomi, bo to pozwalana zmianę.W ten sposób zaczynamy poznawać siebie i zaczynami sięzmieniać.Którą miałam wybrać? Wszystkie wyglądały na bardzo trudne, zwyjątkiem brahmaćarji, w której całkiem niezle sobie radziłam,chociaż nie do końca była to moja zasługa.Stanęłam w okropniedługiej, złożonej głównie z kobiet, kolejce osób chcącychporozmawiać ze Swamim osobiście i skorzystać z jego raddotyczących jam i nijam.Chciałam mu też podziękować zauratowanie mi życia na szczycie góry, no, w każdym razie zaofiarowanie pomocnej dłoni.Zanim jednak doszłam na początek kolejki, czas Swamiego sięskończył, więc umówiliśmy się pózniej w recepcji.Charlie bezprzerwy wchodził i wychodził, mrugając do mnie porozumiewawczo,co mnie wkurzyło.Spojrzałam na niego piorunująco.Poszedł sobiewreszcie, ale wcześniej nie oszczędził mi podniesionych kciuków iostatniego potężnego mrugnięcia.Miałam nadzieję, że Mdlejący Swami niczego nie zauważył.Zapytałam go, czy tęskni za swoim życiem na Zachodzie i dawną pracąw charakterze pediatry.Powiedział, że zajmowanie się duchowymzdrowiem ludzi sprawia mu równą przyjemność. Lubię przebywać z ludzmi  mówił  którzy tworząodpowiednią energię, bo w aśramie to ludzie tworzą wibracje.Zapewniłam go, że świetnie się tu bawię i jestem naprawdęszczęśliwa z powodu wibracji.  To prawda, Lucy, wyglądasz na szczęśliwą, jest w tobie lekkośćistnienia. Znów na mnie popatrzył. Twarz ci jaśnieje.Nie chciałam mu mówić, że moja  lekkość bytu" była dość przelotna iosiągała najniższy poziom podczas rozmów z Millicent ani że jasnośćtwarzy zniknie zapewne wraz z jego wyjściem.Podniósł się.Jasność rzeczywiście znikła.Poczułam się podle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl