[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- On ma prawie piętnaście lat i jest bardzo dojrzały jak naswój wiek.Widziałam, jak wsiadał do samolotu.Po wylądowaniu nieposzedłby z kimś obcym, tego jestem pewna.- Powiedziałem Stanfordowi, żeby nie żałował grosza.Stanford był szefem bezpieczeństwa w PIG.Trafił do firmybezpośrednio z FBI i wszędzie miał znajomości.Oddelegowano go doposzukiwania Matthew, jak tylko zaginięcie chłopca stało się faktem.- Och, Boże, gdzie on może być? Czy wiesz, Graham, ile wysiłkumatka wkłada w nauczenie dziecka, by nie rozmawiało z nieznajomymi?polgaraTak się starałam.Wzięła głęboki oddech i próbowała odzyskać panowanie nad sobą.Musiała się trzymać, póki Matthew się nie znajdzie.- Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale może on naprawdę się urwał.Może.- Graham zamilkł w pół zdania, wzruszając ramionami.- Może co?- Może jesteś odrobinę nadopiekuńcza.- O czym ty mówisz! Chodzi do prywatnej szkoły, to prawda, alejeździ tam autobusem, jak każdy śmiertelnik.Wolno mu odwiedzaćznajomych w całej okolicy, nawet w takich miejscach, gdzie sama nieczułabym się bezpiecznie.Absolutnie nie trzymam go pod kloszem.- Fakt.- Więc o co ci chodzi?- To chłopak, musi się sprawdzać, wyrywa go w świat, do ludzi.Zdrugiej strony ma świadomość, że jak spóźni się choć minutę, postawiszna nogi Stanforda i całą miejską policję.Bądź co bądź jest dziedzicemlousRobesonów.Bez względu na to, gdzie się znajduje i co robi, stale jestpod obserwacją.- Nigdy nie narzekał.Jest szczęśliwy.Ma tabuny przyjaciół, niezażywa narkotyków.- Czy ktoś sprawdza teraz jego kolegów?- Naturalnie, to pierwsza rzecz, jaką Stanford polecił zrobić.andaSporządziłam mu aktualną listę jego znajomych.- No i o to właśnie mi chodzi - skrzywił się Graham.- O co?sc- Masz aktualną listę jego znajomych.- Przesadzasz.- Liana wstała i ruszyła do wyjścia.- Powiesz jeszcze komuś? - zapytał, gdy była już przy drzwiach.- Będę musiała, policja zacznie przesłuchania.- A dokąd idziesz teraz?- Do domu.Stanford uważa, że powinnam czekać pod telefonem nawiadomość.od Matthew albo od kogoś innego.Może zresztą Matthewsam już wrócił.- Pójdę z tobą.- Dziękuję, nie trzeba.polgara- Nie oczekiwałem hulanki ani swawoli.Znów spróbowała sięuśmiechnąć, lecz tymrazem przyszło jej to z trudem.- Wiem, ale wolę zostać sama.- W razie czego jestem u siebie.Aha.- zawahał się i popatrzył nanią niepewnie - a co z Cullenem?- Mianowicie?- No.czy on może mieć z tym coś wspólnego?- Wykluczone.Cullen kocha swego syna.- A jeżeli upozorował zniknięcie, żeby wywieźć chłopca z kraju?- Bzdura.I tak będzie z Matthew przez cały miesiąc.Jeśli chciał gozabrać do Australii, ma na to mnóstwo czasu, nie musi uciekać się dokłamstw i alarmować władz.Poza tym Matthew obiecał, że nigdy tam zojcem nie pojedzie.- Pamiętasz, co powiedział twój ojciec przed śmiercią? Istnieją tylkodwie rzeczy, których Cullen pragnie i których nigdy nie zdobędzie.Tolousjego syn i Królowa Pereł.Na wspomnienie perły serce Liany ścisnął żal.Wiedziała, że nikt innynie postawiłby wszystkiego na jedną kartę, by ją zdobyć.Tylko Cullen.Mimo to westchnęła i odpowiedziała stanowczo, jakby sama siebiechciała przekonać:- Jeżeli Matthew jest teraz z Cullenem, to nic mu nie grozi.Może toandadziwne, może straszne, ale wolałabym tę ewentualność od innych.Dom rodziny Robesonów, w którym mieszkał Graham, byłprawdziwą rezydencją.Wybudowany tuż po trzęsieniu ziemi z mocnejsccegły specjalnie sprowadzonej z Arizony, charakterem przypominałposiadłości w Georgii i znacznie różnił się od innych budynków wokolicy.Masywny, wielokrotnie przerabiany zgodnie z potrzebami właś-cicieli, był jednak ciemny, chłodny i ponury.Wysoki mur bronił dostępunieproszonym gościom.Thomas, choć nie kierował się w życiusentymentami, zdecydował się w nim zostać po śmierci dziadków.W przeciwieństwie do wyniosłej rezydencji Robesonów, mieszkanieLiany, nieopodal parku Lafayette, było słoneczne i przytulne.Zajmowałapoddasze ośmiopiętrowej kamienicy, urządzonej w stylu art deco, zniezliczonymi oknami i okienkami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]