[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo si ę starała - naprawdę bardzo! - na powrót odnalezć szczęście i zaufanie, alewszelkie próby były daremne - i będą, aż do chwili, gdy zdobędzie stuprocentową pewność.Apotrzeba, by dowiedzieć się prawdy, powoli stawała się jej obsesją.- Hmm.Niezwykle interesuj ące - oznajmił Freeman.Akurat przeglądali nagrania z kamerna stacji benzynowej.- Nasz szanowny drużba właśnie ustawił się w kolejce dociśnieniomierza.- Co w tym złego? - zdziwił się Rowe.- Nic.To przejaw odpowiedzialności, zwłaszcza gdy ktoś ma zamiar szybko jechać.Ale sęk wtym, że pan Fraser powiedział nam, że na stacji benzynowej nie robił nic poza tankowaniem.- No cóż, przypuszczam, że po prostu wyleciało mu to z głowy.Zwyczajnie zapomniał.- Rowe, takich rzeczy się nie zapomina! Zwłaszcza kiedy kilka minut pózniej wybucha ciopona, co jest przyczyną dużego wypadku.Nie, moim zdaniem powinniśmy jeszcze razporozmawiać z panem Fraserem.Zapytać go o to.Albo, co chyba będzie mądrzejsze, najpierwporozmawiamy z niedoszłym żonkosiem.Lepiej mieć osobne zeznania.- Na razie nie możesz z nim rozmawiać - powiedział Rowe.- Dość kiepsko się czuje.Wydajemi się, że słyszałem, jak mówili, że w poniedziałek może czeka go poważna operacja.- Pan Connell tak samo zle się czuje, a jednak sporo udało się nam dowiedzieć.- Racja.I to pomimo tego, że był dość mocno zamroczony lekami.Pamiętał, że chciało mu sięspać i że jadł te słodkie żelki.I że w kabinie był z nim ktoś jeszcze.- Już ci mówiłem, Rowe, że w tym śledztwie diabeł tkwi w szczegółach.Jeśli powie to jeszcze raz, pomyślał Rowe, dostanie ode mnie pięścią w łeb.- Sam fakt, że jadł żelki, a nie czekoladę, może mieć pierwszorzędne znaczenie.Jeśli takprecyzyjnie potrafił określić rodzaj słodyczy, to znaczy, że powinniśmy zwrócić baczniejsząuwagę na resztę jego zeznań.- Ależ ta druga osoba w kabinie mogła mu się przywidzieć! Chociaż jeśli to dodać do.czekaj.do trzech innych doniesień o tajemniczej dziewczynie, która pojawiła się na miejscu wypadku,to myślę, że doprawdy warto się temu przyjrzeć.- zawahał się.- Wiesz, Rowe, zastanawiamsię, czy udałoby się nam zainteresować tą sprawą media.Moglibyśmy zyskać więcejnaocznych świadków, którzy widzieli, co sięgam naprawdę wydarzyło, a w szczególnościkogoś, kto widział tę dziewczynę oraz tajemniczego ktosia", który jechał w kabinie ciężarówki -bo przecież to niekoniecznie musi chodzić o tę samą osobę.Chyba z samego rana wponiedziałek pogadam z naszymi służbami informacyjnymi.Zobaczę, czy uda się nadaćkomunikat w wiadomościach.- Jak mamy się do tego zabrać?- Nasi ludzie ze służb informacyjnych skontaktują się z jednym z dziennikarzy śledczych,podsuną mu temat, starając się, żeby wypadło to maksymalnie interesująco.Potem sprawanależy już do tamtych.Tak naprawdę to trochę jak konkurs piękności.- Zastanawiam się, czy kiedykolwiek udało im się odnalezć tego zaginionego psa - odezwał sięnagle Rowe.- Tego golden retrievera.Chyba właśnie tego typu sprawami lubią się zajmować.Zapadła cisza, którą przerwał Freeman.- Może być i tak.Dlaczego więc nie spróbujesz dowiedzieć się czegoś na ten temat, Rowe?Georgia powoli zaczynała czuć się tak, jak gdyby miała dwie głowy.Albo dwie osobowości.Tobyło niesamowite.Jedna Georgia właśnie dostała rolę w prestiżowym serialu telewizyjnym i wzwiązku z tym czuła się zadowolona z życia, ta druga zaś była przerażona, biedna i wstydziłasię samej siebie, i nie miała zielonego pojęcia, jak poprawić swoją sytuację.Albo raczej miałapojęcie, lecz brakowało jej odwagi.Mogła iść przez Cardiff na spotkanie z przyjaciółką, słuchając muzyki z iPoda i zerkając nawystawy w Topshopie, i nagle poczuć, jak znienacka ogarnia ją przerażenie - przerażenie irozpacz.Mogła stać tam przez chwilę, drżąca jak liść i przekonana, że nie zrobi ani kroku dalej,starając się odepchnąć na bok wspomnienia i poczucie winy, a potem zadzwonić doprzyjaciółki, udać chorobę i czym prędzej uciec do domu, żeby tam z płaczem wśliznąć się podkołdrę i zalewając się łzami, spędzić tak nawet parę godzin.A potem, tak samo bez powodu, znowu wracała do dawnego nastroju i nawet potrafiła samejsobie zadawać pytania, czy rzeczywiście jej postępek zasługiwał na potępienie? Nikt niemusiał przecież wiedzieć, że w ogóle tam była, a pewnego dnia - tak jest, pewnego dnia -pojedzie odwiedzić Patricka - który na szczęście wciąż pozostawał przy życiu - i powie mu, jakbardzo jest jej przykro.Tyle tylko, że.Wiedziała, że nie zdoła tego zrobić.Naprawdę.- Zroda to mój wielki dzień - oznajmił Toby.Zadzwonił do Barneya do pracy, a jego głos wydawał się boleśnie rozradowany.- Tak? A czemu? Zupełnie jakby nie wiedział.- No, bo tego dnia robią ostatnie przepłukiwanie rany.Jeśli dojdą do wniosku, że to na nic.- To spróbują jeszcze raz - przerwał mu Barney.- Chłopie, przecież wiesz, że nie.- Oczywiście, że tak.Na pewno nie przestaną o ciebie walczyć.- Nie.Po prostu odejmą mi nogę.Albo jej część.- Och, Tobes! Oczywiście.Oczywiście, że nie! Co ci strzeliło do głowy, że tak myślisz?- Bo tak powiedział mi pewien pieprzony doktor.Był bardzo miły, pozytywnie nastawiony iraczej pewien, że wszystko pójdzie dobrze, ale mimo to musieliśmy rozważyć i taką możliwość.Będę musiał podpisać zgodę na zabieg, jeszcze zanim mnie uśpią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]