[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ból rozprysł się w jej wnętrzu na tysiąc raniącychodłamków.Przez chwilę jęczała tylko, starając się nie zemdleć.Na szczęście wciąż słyszałasapanie Darby'ego, świadczące o tym, że i on nadal żyje.Mieli szczęście.Na razie.Wymyśliła zuchwały plan, ale by go zrealizować, musiała zmusić się do wykonywaniakolejnych ruchów.Ile krwi straciła? Nie wiedziała, zakładała, że sporo.Ale nie aż tyle, żeby się tymprzejmować.10Turmaline szybkim krokiem przemierzała zalany przypływem odcinek plaży.Jejwłosy podzwaniały metalicznie.Była zła, bo z powodu kołysania fal i nagłego pojawienia się Darby'ego chybiła.Niewybaczalne.Co więcej, potem się zawahała, niepewna, z którą ze swych ofiar powinnaskończyć najpierw, i przez to pozwoliła się wymknąć obu.Chwilowo.Bo nie zamierzała popełniać więcej błędów.Zamierzała dokończyć dzieła iprzygotować drogę Prawdzie, tak jak rozkazał Pan.Darby znowu się ukrył, lecz najważniejsza była teraz Maya M�ller.Gdyby Svenkovpo prostu ją zabił, zamiast się zabawiać.Z drugiej jednak strony, w jaki niby sposób miałaby się bronić okaleczona, niewidoma dziewczyna? Wystarczyło ją znalezć i zastrzelić.Gdzieś sięprzyczaiła, ale z pewnością zdradzą ją ślady krwi na piasku.Turmaline szła teraz wzdłuż wysokich skał, wśród których chwilę wcześniej mignęłajej przykurczona sylwetka.Nagle coś usłyszała.Spojrzała w górę, ledwie wierząc własnym oczom.Nie rozumiała, w jaki sposób Maya M�ller dostała się tak wysoko.A jednak zrobiłato.I teraz szykowała się do skoku z góry.Napięte mięśnie pleców i ramion, nabrzmiałe pod skórą żyły, rozdęte nozdrza: Mayauczyniła ze swego ciała pocisk, ciężki jak kamienna rzezba przedmiot, który siłą woli strąciławprost na głowę Turmaline.Już w trakcie lotu zrozumiała, że jej przeciwniczka zdążyła zorientować się w sytuacji.Efekt zaskoczenia przepadł, ale Turmaline i tak zareagowała z opóznieniem.Splecionepotoczyły się po piasku, Turmaline wypuściła z dłoni karabiny, które upadły na tyle daleko,że nie mogły zostać użyte od razu.I to była jedyna pomyślna dla Mai okoliczność.Poza tym sprawy wyglądały dość kiepsko: padając na ziemię, poczuła, jak od jejroztrzaskanego kolana rozchodzą się fale bólu, paraliżując ją niczym potężne elektrowstrząsyi unieruchamiając na plecach, w najgorszej z wyobrażalnych pozycji.Wiedziała, że przezkilka sekund nie będzie zdolna się ruszyć, a Turmaline nie potrzebowała aż tyle czasu.- Cóż - oświadczyła blondynka - nie powiem, żebyś spadła na cztery łapy.Niespiesznie dzwignęła się na kolana i kilkoma potrząśnięciami głowy rozprostowałasplątane włosy.Nawet nie spojrzała na karabiny - wolała uciec się do swojej najgrozniejszejbroni.Maya M�ller była całkiem naga.Dla zachowania rytualnej symetrii Turmaline zdjęłaplecak, pas z resztkami amunicji i skąpą tunikę.Pomyślała, że w tej walce śmierćprzeciwniczki stanie się rodzajem obrzędu.Wstała i złoto no jej głowie zamigotało w promieniach zachodzącego słońca.Jejdoskonałe ciało, niezawodne narzędzie rozkoszy i bólu, pochyliło się nad Mayą.Usiadłaokrakiem na piersi dziewczyny i unieruchomiła jej ręce żelaznym uściskiem dłoni.- Jesteś Maya M�ller - powiedziała spokojnie.- Pan dużo mi o tobie opowiadał.Uważał cię za najniebezpieczniejszą w waszym gronie.Móc z tobą skończyć to dla mniezaszczyt.Odchyliła głowę, tak że jej włosy zwisały teraz z tyłu jak ciężka, jednolita zasłona.Chciała nacieszyć się tą chwilą.Uśmiechnęła się na myśl, że jej ofiara nie umrze od razu:zamierzała uderzyć tak, by przeciąć jej twarz i szyję, nie zabijając natychmiast.Chciała zafundować jej straszliwą agonię.Była specjalistką od straszliwych agonii.Chwyciła Mayę za włosy.Właśnie wtedy poczuła na ramieniu muśnięcie kuli.Strzał nie okazał się dość celny,by rzucić ją na piasek albo choćby sprawić jej ból, skutecznie jednak powstrzymał ją przeznatychmiastowym atakiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl