[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To było takie zagmatwane! Cuchnął tak okropnie, żewprost nie do zniesienia, ale nie mogłam uciec, kiedy pocie�rał czymś śmierdzącym i oślizgłym po mojej twarzy, a po�tem - o zgrozo - wkładał mi to brudne coś do ust.Czy tobył jego język? Nie potrafiłam powiedzieć.Nie, chyba nie,ale co to było? Marzyłam, żeby całkiem stracić czucie.Niemogłam się odwrócić; przytrzymywał ręką moją twarz,a zresztą nie ośmieliłabym się.Tak trudno było oddychać.Mój papa sapał i pojękiwał, a potem ciepły gęsty strumieńtryskał mi do gardła.Okropna lepkość w ustach.Marzyłamo czystej wodzie, ale jej nie było; była tylko miłosierna nie�pamięć snu.Rano wciąż czułam ten smak w ustach.Myślałam, że tookropny sen.Na początku, kiedy miałam trzy lata, chciałomi się wymiotować; potem zaczęłam chorować.Kaszlałami kaszlałam całymi tygodniami i miesiącami, ale niemogłam pozbyć się tego, co mnie dławiło; nigdy nie potra�fiłam domyć gardła.Ale stopniowo, ponieważ byłammocnym dzieckiem i bardzo kochałam mojego ojca, jakośsię przyzwyczaiłam.Wytworzyło się między nami coś w ro�dzaju konspiracji; czułam, że łączy mnie z nim jakaś tajem�nica.Matka mogła podejrzewać, że to się musi zle skończyć,kiedy mówiła mu nie" i to na serio; albo kiedy miała ciężkiokres, a on nie mógł spać, bo cała jego uwaga skupiała się napenisie.Wychodził z łóżka, kiedy myślał, że ona zasnęła.Po�trzebowała tego wytchnienia.Ona również miewała kosz�marne sny i często zmieniały się one w następną ciążę.Mat�ka nie pozwalała sobie na to, żeby wydobyć się z otaczającejją mgły, zobaczyć, co się dzieje i położyć temu kres.Kiedydostałam zapalenia pęcherza, uszyła mi parę ciepłych spod�ni, żebym je nosiła do szkoły zamiast spódnicy, za specjalnympozwoleniem dyrektorki.Mniej więcej w tym czasie nam, uczennicom, opowiedzia�no historię o tym, jak umarł Jezus.Nauczycielka opowiadałaze szczegółami, jak Jezusa biczowano i jak pocił się krwią,i jak wciśnięto mu na głowę cierniową koronę.Wszystkie te obrazy wydawały się takie nowe i żywe, i bru�talne.Nigdy nie słyszałam bardziej przerażającej opowieścii czułam, że zaczynam tracić przytomność.- Po tym, jak Jezus to przecierpiał, przybito go do krzyża.%7łołnierz wbił mu młotkiem gwózdz w każdą rękę i w każdąstopę.Bum, bum, bum! - dudnił ten młotek w mojej głowie.- Potem podnieśli krzyż i postawili go pionowo, a po ja�kimś czasie inny żołnierz wziął włócznię i wbił ją Jezusowiw serce, żeby mieć pewność, że on umarł.Poczułam, jak coś dzga mnie w piersi, zrobiło mi się nie�dobrze.To było ponad moje siły.Głowa opadła mi na ławkę, niebyłam w stanie patrzeć na nauczycielkę.Potem ona dodałaniemal od niechcenia, że Jezus cierpiał to wszystko za naszegrzechy.My, dzieci, przyczyniłyśmy się do jego śmierci! Japrzyczyniłam się do tego, że on umarł!Gęsty, palący, mroczny, ciężki wstyd za grzechy uderzyłw moją duszę.Czułam, że ja bardziej niż ktokolwiek innyzraniłam Jezusa.Dlaczego? Przez tę straszną rzecz, którawydarzyła się w naszej szopie na węgiel.Do szopy na węgiel dobudowanej do kuchni wchodziło sięz maleńkiego zamkniętego podwórka, na którym mieściła sięrównież toaleta nazywana WC, chociaż nie było w niej żad�nej wody.Musiałam przejść obok szopy na węgiel, żeby sko�rzystać z toalety.Ten przenośny klozet opróżniało się na podwórko za do�mem, gdzie rosły wspaniałe jarzyny.Zapach z pojemnika byłtak odrażający, że nauczyłam się wstrzymywać oddech.Kie�dy do toalety szedł mój ojciec, nie można było wytrzymać na�wet na otwartym podwórku.Może przez to, że palił cygaraalbo że jadł mięso, albo przez to, że zaczynał mu się rak jelit,albo dlatego że tak często się złościł.Niezależnie z jakiejprzyczyny, smród był nie do zniesienia.Szopa na węgiel pełniła również funkcję warsztatu mojegoojca, który robił i naprawiał nasze buty i tworzył zabawki naBoże Narodzenie i urodziny.Ojciec robił piękne zabawki;wtedy byt doktorem Jekyllem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]