X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co jest? Pora na nas. Szurik Jermołow chwycił plecak, odchylił brezent iwyskoczył z samochodu.Niczego nie mogłem skojarzyć  gdzie jesteśmy, ile czasu minęło.Wiedziałem tylko, że panuje jeszcze noc.Na zewnątrz ciemno, ani jednego ognika,ani jednej gwiazdki.Pogranicznicy zamierzali jechać dalej, więc czemu myśmy mieliwysiąść? Wyłaz prędzej, i tak nadłożyli dla nas drogi  syknął zaglądający podplandekę Jermołow, przejął ode mnie narty. Ruszaj się.Podałem mu plecak i ładownicę, zarzuciłem na ramię futerał ze strzelbą,zeskoczyłem na śnieg.Ural natychmiast zaryczał motorem, wypuścił z rurywydechowej kłąb śmierdzącego dymu i potoczył się drogą.Diabli, ale zimno! Dobrze jeszcze, że na świeżym powietrzu mózg się trochęoczyścił. Gdzie jesteśmy?  Rozejrzałem się na boki, próbując odnalezć jakiś punktorientacyjny.Na próżno  ciemno choć oko wykol, jakby nie tylko słońce, ale teżksiężyc z gwiazdami pożarł potwór.Miałem wrażenie, że wysadzili nas pośrodkupustego pola, żebyśmy sobie sami dalej radzili.Jak tutaj się zorientować, dokądnależy pójść? Widzisz tamten las?  Szurik skończył przypinać narty. Zaraz za nimprzebiega Granica.Do rana przeczekamy w Lodowej Chatce, a o świcie ruszymydalej.Przyjrzawszy się, rzeczywiście dostrzegłem ledwie widoczny ciemny pasniedalekiego lasu i zrobiło mi się lżej  niewiele do niego pozostało. Chodz szybciej  pogonił mnie znowu Szurik. Jeszcze natkniemy się na rangersów.Do Audina rzut beretem. Zaczekaj  zatrzymałem go, zapinając na walonkach paski nart.Oddychałem miarowo, przyzwyczajając się do napływających z północyrozproszonych fal energii.Ależ kiedyś było sympatycznie, gdy w ogóle ich niezauważałem! Te nowe zdolności są równie miłe, jak hemoroidy. Rozejrzę siętrochę i pójdziemy.Zwieże powietrze ostatecznie oczyściło mi myśli, usunęło resztki snu, dlategonie zamierzałem brnąć na oślep, ale najpierw zlustrować okolicę czarodziejskimwzrokiem.I, sądząc po ledwie widocznej zielonkawej poświacie na śniegu, międzynami a lasem czaiło się jakieś cholerstwo.Może kolonia grzybów szronowych, możeśnieżne robale zbudowały gniazda. Musimy to ominąć  oznajmiłem Szurikowi, który tymczasem wyjął jakąśdrewnianą szkatułkę. Na wprost nie można, jest zasadzka. Rozumiem. Jermołow uchylił wieczko i uważnie przyjrzał siękryształowej kuli wielkości mandarynki. Tak, jasna cholera! Gówniane okoczarta! Nic nie widać! A cóż to takiego?  Zajrzałem mu przez ramię, ze zdziwieniemobserwując, jak zielonkawe ogniki w głębi kuli układają się w mapę, na którejmrugała samotna czerwona kropka.Migoczące na krawędziach mapy cyfry nic minie mówiły, a zielony krzyż z literami W i A nie mógł być niczym innym, jakoznaczeniem wioski Audino. Nawigacja satelitarna czy co? Jaka satelitarna?! Z byka spadłeś?  Szurik potarł kryształową kulę.Magiczna.W Gimnazjonie jakaś mądra głowa wymyśliła aparat, a nasi podgrandzili.Danych do map dostarczyli, nastawiali latarni orientacyjnych.I teraz tego używamy. Ile to kosztuje?  zaciekawiłem się. Nie wiem, to służbowe.Cholera, tylko wzrok psuje  poskarżył sięJermołow. Dobrze, wiemy mniej więcej, dokąd teraz pójść.Gdzie, powiadasz, tenniebezpieczny obszar? Plama jest o sto pięćdziesiąt metrów na wprost. Popatrzyłem w ciemneniebo zaciągnięte niskimi chmurami i skuliłem się mimo woli: zdawało mi się czy naprawdę na horyzoncie zalśniły bladobłękitne odblaski zorzy? To nie wróżyłoby nicdobrego. Rozumiem. Szurik zakreślił ołowianym sztyftem koło na powierzchnikryształu, a kula zajaśniała miękkim, pomarańczowym blaskiem. To, żebyprzypadkiem nie wlezć. Słuchaj, a nie można nas namierzyć przez to cudo?  zaniepokoiłem się,kiedy Jermołow zamknął pudełko i powiesił je sobie na szyi. Nie, pracuje tylko na odbiorze.I jest w dodatku ekranowane.Dobrze,kulamy się. Poczekaj? Czego znowu? Słyszysz?  Przechyliłem głowę i odciągnąłem ucho futrzanej czapki. Co mam słyszeć? Jakby wycie wilka. I niech sobie wyje. Jermołow ruszył w stronę lasu.Przedzieranie się przez zaśnieżone pole, nawet na szerokich myśliwskichnartach, było atrakcją raczej średnią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.