[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otwór w powietrzu drżał i naprężał się, jego krawędzie falowały.Ostatniepasma wyswobodziły się i brama, zamiast zamigotać i zniknąć, błysnęła szkliście, roz-ciągający się za nią widok na dziedziniec zaczął blaknąć, aż wreszcie wyparował niczymmgła w słońcu. Przecież to niesamowite!  zawołała z niedowierzaniem Renaile.PoszukiwaczkiWiatru zawtórowały jej zdumionym pomrukiem.Kobiety z Rodziny gapiły się tylko naAviendhę, bezgłośnie poruszając ustami.Elayne bezwiednie, powoli skinęła głową.Najwyrazniej to jednak było możliwe,choć jeszcze jako nowicjuszka, zaraz na samym początku swego pobytu w Wieży, do-wiedziała się, że nigdy, przenigdy, w żadnych okolicznościach, nie wolno jej próbować60 tego, co właśnie zrobiła Aviendha.Mówiono jej, że nie wolno zbierać splotu, jakiegokol-wiek splotu, trzeba pozwolić, by sam się rozwiał, w przeciwnym razie skończy się to nie-uchronną katastrofą.Nieuchronną. Ty głupia dziewczyno!  warknęła Vandene z twarzą niczym chmura burzo-wa.Szła w stronę Aviendhy, wlokąc za sobą swego konia. Czy ty zdajesz sobie spra-wę, czego się omal nie dopuściłaś? Splot mógł ci się wymknąć.wystarczy raz!.i niewiadomo, w co by uderzył albo czym by się to skończyło! Mogłaś unicestwić wszystkow promieniu pięciuset kroków! Pięciuset! Wszystko! Mogłaś się wypalić i. Musiałam tak zrobić  przerwała jej Aviendha.Tłoczące się wokół niej Aes Sedaina koniach i Vandene zaczęły coś mówić jedna przez drugą, ale tylko spojrzała na niespode łba i podniosła głos, chcąc je przekrzyczeć. Wiem, czym to grozi, Vandene Na-melle, jednak było to konieczne.Czy to kolejna rzecz, której wy, Aes Sedai, nie potrafi-cie? Mądre powiadają, że można tego nauczyć każdą kobietę, jedne robią to lepiej, innegorzej, ale potrafi każda, pod warunkiem że ktoś ją nauczy wypruwania ha5�u. Tonjej głosu nie był znowu tak całkiem szyderczy.Przynajmniej nie było to szyderstwo zu-pełnie otwarte. To nie jest ha5�, dziewczyno!  Głos Merilille przywodził na myśl lód samego ser-ca zimy. %7ładną miarą nie możesz wiedzieć, z czym igrasz, niezależnie od tego, jakie-go rodzaju szkolenie przeszłaś u swych krajanek! Obiecasz mi.przysięgniesz!.że nig-dy więcej tego nie zrobisz! Jej imię powinno znalezć się w księdze nowicjuszek  stwierdziła stanowczymgłosem Sareitha, miotając grozne spojrzenia ponad Czarą, którą nadal przyciskała dołona. Od samego początku powiadam, że trzeba ją wpisać do księgi. Careaneprzytaknęła, taksując surowym wzrokiem Aviendhę w taki sposób, jakby brała wymia-ry na suknię nowicjuszki. Być może nie będzie to konieczne  powiedziała Adeleas do Aviendhy, pochy-lając się do przodu w siodle  pod warunkiem że pozwolisz, abyśmy tobą pokierowa-ły. Brązowa siostra mówiła znacznie łagodniejszym tonem niż pozostałe, a jednak jejsłowa bynajmniej nie brzmiały jak zwykła propozycja.Być może jakiś miesiąc wcześniej Aviendha mogłaby się ugiąć pod brzemieniem ta-kiej dezaprobaty ze strony Aes Sedai, ale nie teraz.Elayne pospiesznie przepchnęła sięmiędzy końmi, zanim jej przyjaciółka postanowi dobyć noża, którego rękojeść do tejpory czule gładziła.Albo zrobi coś jeszcze gorszego. Może ktoś jednak powinien spytać, dlaczego uznała to za konieczne  zauważy-ła, obejmując Aviendhę ramieniem, zarówno po to, by nie uczyniła nieprzemyślanegoużytku z dłoni, jak i w geście pocieszenia.Rozdrażnione spojrzenie, jakim Aviendha obdarzyła pozostałe siostry, jej jednak nieobjęło.61  W ten sposób nic po sobie nie pozostawisz  wyjaśniła cierpliwym tonem.Zbytcierpliwym. Pozostałości tak dużego splotu można odczytać jeszcze przez dwa dni.Merilille parsknęła głośno, bardzo głośno, jak na odgłos pochodzący z tak drobne-go ciała. To rzadki Talent, dziewczyno.Nie posiadają go ani Teslyn, ani Joline.A wy, dziku-ski Aielów, tego po prostu uczycie? Niewiele potrafi to robić  przyznała spokojnie Aviendha. Ja jednak potrafię. Tym oświadczeniem ściągnęła na siebie spojrzenia innego rodzaju, również spojrze-nie Elayne: to był rzeczywiście bardzo rzadki Talent.Jednak Aviendha zdawała się ni-czego nie zauważać. Czy gotowe jesteście przysiąc, że nie potrafi tego żaden z TychKtórzy Dusze Oddali Cieniowi?  ciągnęła.Napięcie w jej ramieniu, które Elayne wy-czuwała dłonią, mówiło, że przyjaciółka wcale nie jest tak opanowana, jak się wydaje. Czy wy naprawdę jesteście takie głupie, że zostawiacie po sobie ślady, dzięki którymwasi wrogowie mogą pójść za wami? Wróg, który potrafiłby odczytać pozostałości mo-jego splotu, zapewne potrafiłby też utworzyć bramę prowadzącą do tego miejsca.Do tego trzeba byłoby wielkiej wprawy, zaiste bardzo wielkiej, niemniej na taką su-gestię Merilille aż zamrugała oczami.Adeleas otwarła usta, po czym zamknęła je, nicnie powiedziawszy, a pogrążona w myślach Vandene skrzywiła się.Sareitha wygląda-ła na zwyczajnie zafrasowaną.Kto wiedział, jakimi Talentami, jakimi umiejętnościamidysponowali Przeklęci?O dziwo, Aviendha utraciła całą swoją zapalczywość.Spuściła wzrok, przygarbiłasię. Być może ryzykując, postąpiłam zle  mruknęła. Ale ten mężczyzna mnie ob-serwował, więc nie potrafiłam myśleć jasno, a kiedy zniknął. Odzyskała nieco wigo-ru, ale tylko trochę. Nie sądzę, by jakiś mężczyzna potrafił odczytać mój splot  po-wiedziała do Elayne  ale jeśli to był jeden z Tych Którzy Dusze Oddali Cieniowi albogholam.Ci Którzy Dusze Oddali Cieniowi wiedzą więcej niż którakolwiek z nas.Jeślisię pomyliłam, to w takim razie mam wielkie toh.Sądzę jednak, że miałam rację. Jaki znowu mężczyzna?  spytała napastliwym tonem Nynaeve.Miała przekrzy-wiony kapelusz na skutek przedzierania się między stłoczonymi końmi, co w połącze-niu z tą zawziętą miną, przeznaczoną dla wszystkich zgromadzonych bez wyjątku, spra-wiało, że wyglądała na gotową do bójki.Być może zresztą tak właśnie było.Gdy wałachCareane przypadkiem trącił ją barkiem, trzepnęła go z całej siły po chrapach. Jakiś służący  stwierdziła lekceważąco Merilille. Nieważne, jakie rozkazy wy-dała Tylin, altarańską służbę tworzą ludzie wolni.Albo to mógł być jej syn, ten chłopakjest zdecydowanie nazbyt ciekawski.Otaczające ją siostry przytaknęły, a Careane dodała: %7ładen z Przeklętych nie stałby i nie patrzył ot, tak sobie.Sama powiedziałaś. Klepała swego konia po karku i krzywiła się oskarżycielsko, patrząc na Nynaeve.62 zaliczała się do tych osób, które obdarzają swoje konie uczuciem, jakie większość ludzirezerwuje dla dzieci w kołyskach.Nynaeve więc do niej skierowała swoje słowa: Może to był sługa, a może Beslan.Może. Nynaeve parsknęła, dając do zrozu-mienia, że sama nie wierzy we własne słowa.Albo że chce, by były pewne, że nie wie-rzy, potrafiła powiedzieć ci w twarz, że jesteś ślepą idiotką, ale gdyby powiedział to ktośinny, broniłaby cię do zachrypnięcia.Wprawdzie najwyrazniej nie była jeszcze gotowastwierdzić, że lubi Aviendhę, ale za to zdecydowanie nie przepadała za starszymi AesSedai [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl