[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiele moich klientek nielubi czekać.Odwołują wizyty.Nie wiem, czy wrócą do mnie.WOksfordzie i Guildford to samo.Interes upada. Położył jej dłoń na ramieniu, więc zamiast wyjść, zmuszona była obrócić się do niego.Dwie młodziutkie śliczne dziewczyny. W oczach Mariano zabłysłynajprawdziwsze łzy.Steve nie umiałaby powiedzieć, czy wywołaneutratą klientek, czy śmiercią jego dwóch  stylistek. Ale w Angliitaka zbrodnia nie ujdzie bezkarnie.A jeszcze kiedy człowiek pokrojupani męża zainteresuje się. Gazety wyolbrzymiają jego zainteresowanie  wtrąciła Steve.Prawdę powiedziawszy, wyjeżdżamy lada dzień do Paryża.Pośpiesznie naciągnęła rękawiczki. Mam uwierzyć, że dziś rano zawitała pani tutaj ot tak sobie? Czy pan przyjął mnie tylko dlatego, żeby ze mną porozmawiaćo tym wszystkim?Zesztywniał, lecz na jego twarzy nadal malowały się jedynieniepokój i troska. Nie chciałbym pani urazić, se�ora.Ale spotkało mnie ogromnenieszczęście.Policja angielska ma niewiele zrozumienia dlaobcokrajowców.Pomyślałem sobie, że może mógłbym zamienić zpani mężem parę słów o tej sprawie.Czy zechciałby się ze mną spo-tkać? Nie mogę odpowiadać za męża.Jeśli panu rzeczywiście zależyna spotkaniu, proszę do niego zadzwonić.Mariano cofnął się o krok i po raz drugi pokłonił nisko z tak wielkączcią, jak gdyby właśnie otrzymał z jej rąk tytuł szlachecki. Dziękuję pani bardzo, se�ora.Steve bez tchu wypadła na ulicę.Towarzystwo Mariano dziwnienadwątlało jej siły.Przyłapała się na tym, że stąpa jakby prężniejszymkrokiem.Czy to w końcu coś aż tak bardzo złego, że kobieta, choćby izamężna, budzi w kimś zainteresowanie?Temple czekał na nią  Pod Jesiotrem jakiś przygaszony.Złożyłato na karb swego spóznienia.Usadowiwszy się na wysokim stołkuprzy podkowie baru, usiłowała wynagrodzić mu czekanie opisemsalonu i osoby Mariano. Niestety, wracam z pustymi rękami.Chyba specjalnie wlepił midziewczynę, która pracuje tam najkrócej. Może tylko mydlił oczy tym, że chce ze mną porozmawiać? Nie sądzę.Był bardzo zaniepokojony, jestem tego pewna.Zamało go zachęciłam?  Nie, uważam, że potraktowałaś go jak należy. Miałam wrażenie, że to raczej on potraktował mnie jak należy.Od razu widać, dlaczego wszystkie baby tak za nim szaleją.Steve za wszelką cenę próbowała być zabawna, lecz jej żarty tra-fiały w próżnię.Wreszcie dała za wygraną. Paul, czy coś się stało? Co zaszło podczas mojej nieobecności?Temple dopił Martini i sięgnął do kieszeni marynarki. Niestety, mam dla ciebie przykrą niespodziankę, Steve.Zarazpo twoim wyjściu dostałem ten telegram od Pasterwake'a. Co pisze? %7łe nie będzie mógł wpaść do Paryża.Przyjedzie pod koniecmiesiąca do Londynu i tu się ze mną spotka. Więc nici z naszej wycieczki. Niestety.Ze smutkiem zapatrzyła się w przestrzeń, po chwili jednak poja-śniała. Masz jeszcze jeden dowód, że trzeba wierzyć mojej intuicji.Mówiłam, że nie wykręcimy się od tajemnicy Betty Tyler. Rozdział czwartyInspektor Vosper ze wstrętem ogarnął wzrokiem swój gabinet wScotland Yardzie.Wszystko się w nim buntowało na myśl o jeszczejednej kolacji przy biurku, złożonej z kanapek i piwa.Podniósł słu-chawkę i wykręcił numer Temple'ów.Telefon odebrała Steve. Czy jecie dziś państwo kolację w domu, pani Temple? Tak. A nie miałaby pani przypadkiem ochoty nakarmić biednegopolicjanta? Muszę pomówić z pani mężem.Gdybym się jednocześniepożywił, upiekłbym dwie pieczenie na jednym ogniu. Będzie nam bardzo miło, inspektorze.Kolacja jest o ósmej.Zdąży pan? Będę o ósmej.Człowiek, przed którym Charlie otworzył drzwi tego wieczoru,był cieniem wczorajszego inspektora Vospera.Ubranie miał zmięte,jak ktoś, kto od trzydziestu sześciu godzin jest na nogach, pomimozmęczenia promieniał jednak zadowoleniem.Zarówno Steve, jakTemple bez trudu odgadli, że przynosi interesujące nowiny. Po ostatniej dobie czuję się u was jak u pana Boga za piecem.Z wdzięcznością zatrzymał spojrzenie na Steve, wystrojonej wsuknię z zielonej tafty.Wziął szklankę whisky z wodą, wypił połowęjednym haustem i cmoknął. Jak leci?  zapytał Temple. Widzicie już jakieś światełko wtunelu? Ten samochód, który zepchnął was wczoraj z drogi.Widzieliście kierowcę? Możecie go opisać? Nie bardzo.Był w czapce naciągniętej na uszy, a gogle zasła-niały mu pół twarzy.Dlaczego pan pyta? Sprawdziliśmy numery.Zdziwicie się, kiedy wam podamnazwisko właściciela. Więc wal pan, na litość boską! Vosper pociągnął łyk whisky. Właścicielem samochodu jest szlachetnie urodzony GeorgeWesteral. Westeral.?  powtórzył Temple. I co ty na to, Steve? Nie mogę uwierzyć.A co on na to? Zaprzecza, że siedziałwtedy za kierownicą? Jeszcze go o to nie pytałem.Chcę trzymać tę blotkę w rękawie to prawie jedyna karta, jaką mamy w tej chwili.Ale odtąd nie spu-ścimy go z oka.Charlie zapukał do drzwi i oznajmił, że kolacja gotowa, więcprzeszli za Steve do jadalni. Bardzo skromna ta nasza kolacja, inspektorze  powiedziała.Kiedy jadamy we dwoje, obsługujemy się sami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl