X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popiel zdawał sobiedobrze sprawę, co to wszystko oznacza.Wziął klucz i trzymałgo w wyciągniętej ręce, jakby to była jadowita żmija.Zareagował dopiero na ostry rozkaz Biri ukowa.- A więc, poruczniku, znacie już moje rozkazy.Róbcie,co możecie i módlcie się, by pomoc nadeszła w porę.Wy,sierżancie, chodzcie ze mną.Cokolwiek tu nastąpi, mymusimy być na dole.Rozumiecie?Popiel skinął głową, a Biriukow zrobił kilka kroków wkierunku barykady.Gdy tak stał pochylony i patrzył, z głębitunelu wydobyła się chmura szarego dymu, który natychmiastwypełnił halę montażową, drażniąc oczy i gardła.Nadsłuchiwali stukotu i odgłosu kroków, ale dobiegły ichtylko jakieś trzaski i syk.Biriukow dopiero po kilkusekundach zorientował się, co się dzieje i zanim 44 HAROLD COYLEzdążył ostrzec innych, halę zalało jaskrawobiałe światłowybuchających granatów.Zakrył oczy, wściekły na siebie.Powinien był to przewi-dzieć, powinien był się domyślać.Oślepili go dymem i bla-skiem wybuchów, a teraz zaskakują.Tak właśnie przewi-dywały instrukcje KGB, obowiązujące w służbach specjal-nych.Ciągle jeszcze nie miał pełnej zdolności widzenia, gdydobiegła go nowa seria trzasków i syków.Kolejny punktinstrukcji KGB.Zaczął się mocować z wiszącą u jego pasamaską gazową, krzycząc:- Gaz! Gaz! Gaz!Wprawdzie kolejna salwa została wywołana przez granatyogłuszające, ale Biriukow i jego ludzie nie mogli o rymwiedzieć i nie mieli zamiaru ryzykować.Gdyby wiedzieli, żeatakującymi są nie oddziały KGB, lecz Amerykanie, niebawiliby się w zakładanie masek gazowych.W konkretnejjednak sytuacji efekt użycia granatów dymnych przekroczyłoczekiwania Smithy'ego.Ukraińcy mocowali się z maskami,podczas gdy komandosi trzeciego plutonu wychylili się zzazasłony białego dymu i runęli na ludzi Biriukowa.ft # �%&- Drogę od granicy do centrum Użgorodu przebyli szybko, nienapotykając najmniejszego oporu.Był to po prostupośpieszny, nie zahamowany rajd.Jadąc w ślad za kawaleriązmotoryzowaną, która weszła na Ukrainę jako szpica 1.Brygady, Kompania C 3.Batalionu pod dowództwem kapitanNancy Kozak przygotowywała się do skrętu na południe, byznalezć się na drodze prowadzącej do Czopu.Podczas gdykierowca uważał, by jechać za ostatnim wozem kawalerii,Kozak, stojąc w otwartym włazie swego M-2 Bradleya, wozupancernego używanego przez piechotę zmotoryzowaną,usiłowała na podstawie mapy zidentyfikować mijane ulice.Obawiała się, że minie zakręt, i pilnowała jedynie drogi.Zauważyła, że palą się latarnie, co świadczyło o tym, żeUkraińcy zostali całkowicie zaskoczeni.Zastanawiała się, jakdługo to może potrwać.Nie TR�JKT ZMIERCI 45przejmowała się mieszkańcami Użgorodu, wyrwanymi za-pewne ze snu dudnieniem czołgów, które przetoczyły sięulicami ich miasta.Zapewne podbiegali do okien, by sięprzekonać, kto tym razem zaatakował ich kraj.Zajętaszukaniem drogi, Nancy Kozak nie zwróciła nawet uwagi nasamochód policyjny, który wyjechał z bocznej ulicy.Zdumiony policjant zahamował i natychmiast się wycofał.Nie miał pojęcia, kto i dlaczego atakuje Jego miasto kolu-mnami pancernymi.Wiedział tylko, że nie ma tu teraz nic doroboty.Kozak spostrzegła skręt, nacisnęła przycisk interkomu ikrzyknęła do kierowcy, że teraz trzeba odbić w prawo.Skręcili tak gwałtownie, że musiała się przytrzymać włazu, abradley omal nie zawadził o rząd samochodów, zaparko-wanych na poboczu ulicy.Znajdowali się teraz na drodze doCzopu.Kozak odwróciła się, by sprawdzić, czyjej plutonpodąża za nią.W jasnym świetle lamp liczyła pojazdy, ale jejbradley wjechał już za kolejny zakręt.Doliczyła się czterechbradleyów wchodzących w skład drugiego plutonu, którymdowodziła, i zobaczyła pierwszy z czołgów dołączonego donich plutonu pancernego.Zadowolona, że jej oddział znalazł się na właściwej drodze,wciąż spoglądała za siebie, na budynki i sklepy.To, cowidziała, niewiele się różniło od miasteczek i wsi Słowacji,które z kolei przypominały jej osiedla w Niemczech, z rym żepiemieckie budynki były bardziej nowoczesne i lepiejzadbane.Przyszło jej na myśl, że wszystko to razemprzypomina okolice Pittsburgha.Wyjechali z miasteczka.Nancy Kozak odwróciła głowę iraz jeszcze spojrzała na Użgorod.Pomyślała, że mieszkańcytego miasteczka musieli już przywyknąć do takichniespodziewanych najazdów.Z okna pierwszego piętra, na którym znajdowała sięniewielka sypialnia, ukraiński sklepikarz w średnim wiekuprzyglądał się defiladzie pojazdów pancernych.Jego żona,która ze strachu bała się wyjść z łóżka, przemogła lęk izapytała:- Josef, czy to Rosjanie? 46 HAROLD COYLENie odpowiedział od razu.Przed lary służył w ArmiiCzerwonej i jako strzelec załogi czołgu, stacjonowany wNRD, został przeszkolony w rozpoznawaniu pojazdówprzeciwnika.Patrzył na sunące ulicą wozy pancerne i doznałszoku.Wreszcie mruknął:- Nie, to nie Rosjanie.Oczy jego żony rozszerzyły się z przerażenia.Drżącymgłosem wyszeptała:- Mój Boże, czyżby znowu Niemcy?Odwrócił się do żony i już chciał ją wyśmiać za te głu-pstwa, ale powstrzymał się.W tym zwariowanym świecie, wjakim przyszło im żyć, wszystko, łącznie z najbardziejponurymi przypuszczeniami, było możliwe.Nie zadrwił więcz niej.Podszedł do łóżka i powiedział uspokajająco:- Nie, to tylko Amerykanie.i3r # ftWycie silnika samochodu pancernego zmierzającego szosąw ich kierunku spowodowało, że Ilwanićz przestał sięwsłuchiwać w dochodzące z tunelu odgłosy walki, a całąuwagę skupił na drodze dojazdowej do bazy.Spojrzał nazegarek.Pomyślał, że odsiecz przychodzi zbyt pózno i nad-jeżdża zbyt wolno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.