[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgodnie z prawem, korzystając z niedawno wydanych kart zaopatrzenia, obywatel Niemiec mógł sobietygodniowo kupić niecałe pół kilo mięsa i piętnaście dekagramów cukru.K�the, popijając zaprawianą masłem zupę-krem z zielonego groszku, co chwilę upominała samą siebie, żeby co jakiśczas potakiwać Groenerowi.Odczekała, aż podadzą im rybę, i przy cichych dz
więkach walca, drżąc, zaczerpnęłapowietrza.- Jestem w ciąży - oznajmiła.- Czy to nie za wcześnie, żeby wiedzieć na pewno?- Zawsze jestem regularna jak zegarek.- Po raz pierwszy w życiu miała nadzieję, że widać, jak się czerwieni.- I stąd ta nieszczęśliwa mina? Ja osobiście jestem w siódmym niebie.Jego natychmiastowe uznanie dziecka, pozbawiło ją resztek tchu.Była pewna, że Groener zacznie drążyć sprawę jejwyjazdu do Londynu i towarzystwa Wyatta.Godzinami ćwiczyła argumenty, którymi go przekona.Czy kilka kropelkrwi na skórzanej kanapie wystarczyło, żeby ten zadufany w sobie gestapowiec uwierzył, że ją zdeflorował? Czypomogła jej również męska próżność Groenera?- W siódmym niebie! - oburzyła się.- Przecież jesteś żonaty!- Co jedno ma wspólnego z drugim? Ważne jest tylko to, że oboje jesteśmy czystej krwi.- To jest ważne dla ciebie - odparła, pozwalając sobie na odrobinę goryczy.- K�the, już ci tłumaczyłem - mruknął.- Nie chciałem cię skrzywdzić.Poniosło mnie.Są pewne rzeczy, nad którymimężczyzna nie panuje.- Możesz sobie wyobrazić, jak czuje się dziewczyna z takiej rodziny jak moja? Mam urodzić bękarta? Musi być jakiśsposób.- zawiesiła głos.Uprzejma mina zniknęła z twarzy Groenera.Gwałtownie wysunął głowę i ostro rzucił:- Jeżeli rozważasz to, o czym myślę, to informuję cię, że F�hrer uznaje to za zbrodnię.- Nielegalny zabieg? - Spojrzała na niego przerażona.-Nigdy nie przyszło mi do głowy pozbyć się dziecka.- Więc co miałaś na myśli?- Sama nie wiem.Co za wstyd! Moja matka, Sigi.Wszyscy się dowiedzą.Ten wstyd, Otto, ta hańba1- Nie ma w tym żadnej hańby, ale niestety nie wszyscy jeszcze zrozumieli społeczne zmiany naszego nowego po-rządku.-Jakby zawstydzony wykładem z partyjnej filozofii, odwrócił wzrok.A potem zniżył głos: - Wiesz co to jestLebensborri?Lebensborn, czyli  fontannę życia" ukrywano w cieniu Trzeciej Rzeszy i szeptano o niej z podnieceniem bądz
świętym oburzeniem.Lebensborn był pomysłem Himmlera i miał służyć stworzeniu superrasy, spłodzonej zwyselekcjonowanych oficerów SS i odpowiednio dobranych aryjskich dziewcząt.Właśnie na Lebensborn K�thechciała skierować rozmowę.Przybrała niewinny wyraz twarzy, wyćwiczony przed lustrem w sypialni.- Lebensborn, czy to czasem nie miejsce dla niezamężnych matek?- Dlaczego taka dziewczyna jak ty miałaby się wstydzić,że urodzi dziecko stuprocentowo czystej rasy? F�hrer cię o to prosi.Ośrodki Lebensborn są usytuowane wodosobnionych miejscach i gwarantują pełną dyskrecję.Każdy z nich ma swój własny rejestr urodzeń.- A co się potem stanie z moim dzieckiem?- Naszym dzieckiem.Naszym - podkreślił z czułością.-K�the, K�the, ty mała księżniczko.Nie martw się o nic.Sprawdzone ideologicznie pary, które same nie mogą mieć dzieci, szturmują domy życia, chcąc adoptować jakiegośmalucha.Wyjęła chusteczkę do nosa.Ręka jej drżała.Jacyś tępogłowi naziści będą wychowywać dziecko Wyatta! Ale czy byłinny sposób, żeby zapewnić  mieszańcowi" bezpieczeństwo w państwie Hitlera? - Przytknęła chusteczkę do oczu.-Jak ja mogę zniknąć na kilka miesięcy?- Tym to już ja się zajmę - odparł.- No, no, nie miej takiej miny, jakby to miał być koniec świata.Spróbuj pstrąga.Jest znakomity.- Nie mam apetytu.Uśmiechnął się z czułością i dumą.- Aha, mamy mdłości! Moja biedna mała, restauracja jest teraz miejscem zupełnie nie dla ciebie.Chodz
, odwiozę cię [ Pobierz całość w formacie PDF ]