[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale był to proces Haileya i czuł się zobowiązany stawićsię osobiście.Mówiąc szczerze, dawno już nie miał do czynienia ztak prostą sprawą: zwłoki jeszcze ciepłe, broń porzucona tuż oboknich, ciała ofiar tak podziurawione, że każda z nich mogła umrzećkilka razy.Cały świat wiedział, jak zginęli.Ale prokuratorokręgowy nalegał, by przedstawić dokładną analizę patologiczną,wiec kiedy w czwartek rano na miejscu dla świadków pojawił siępan doktor, miał ze sobą zdjęcia z sekcji zwłok i wielobarwnetablice anatomiczne.Wcześniej, w pokoju sędziowskim, Jake zaproponował, byograniczyć się jedynie do podania przyczyn śmierci, ale Buckleyodrzucił tę ofertę.Nie, chciał, by ława przysięgłych usłyszała idokładnie się dowiedziała, jak zginęli Cobb i Willard.- Przyznamy, że zginęli od licznych ran od kuł, wystrzelonychz M-16 - zgodził się Jake.- Nie, proszę pana.Mam prawo dowieść, co było przyczyną ich śmierci - uparł się Buckley.- Przecież obrona nie kwestionuje, co spowodowało śmierćCobba i Willarda - powiedział Noose, nie dowierzając własnymuszom.- Mam prawo tego dowieść - nie poddawał się Buckley.I dowiódł, dając klasyczny przykład prokuratorskiejnadgorliwości.Przez trzy godziny patolog mówił, ile kuł dosięgłoCobba, a ile Willarda, gdzie trafiła każda z nich i jakiespowodowała obrażenia.Na stojakach przed ławą przysięgłychumieszczono tablice anatomiczne.Biegły rzeczoznawca brałplastikową kulkę, opatrzoną numerem, mającą przedstawiaćpocisk karabinowy, i przesuwał ją wolno przez rysunek ludzkiegociała.Czternaście kulek dla Cobba i jedenaście dla Willarda.Buckley zadawał pytanie, uzyskiwał odpowiedz, którą przerywał,by uwypuklić taki czy inny szczegół.- Wysoki Sądzie, obrona nie podważa wyników badańekspertów oskarżenia, dotyczących przyczyn śmierci ofiar -oświadczał mniej więcej co pół godziny niezmiernie znudzonyJake.- Ale oskarżenie chce je dokładnie omówić - odpowiadałlapidarnie Buckley i przechodził do następnego pytania.Jake opadał na krzesło, potrząsał głową i spoglądał na sędziówprzysięgłych (a przynajmniej na tych, którzy nie spali).Doktor skończył o dwunastej.Noose, zmęczony i odrętwiały zeznudzenia, zarządził dwugodzinną przerwę na lunch.Woznyobudził sędziów przysięgłych i zaprowadził ich do sali obok, gdziepodano im na plastikowych talerzach specjały z rożna.Po posiłkuzabrali się do gry w karty.Nie wolno im było opuszczać budynkusądu. W każdym miasteczku na Południu jest jakiś dzieciak, który odmałego nie przepuści żadnej okazji szybkiego zarobienia kilkudolarów.W wieku pięciu lat otwiera na swojej ulicy kiosk zlemoniadą i liczy dwadzieścia pięć centów za stugramowykubeczek sztucznie barwionej wody.Wie, że smakuje okropnie, alewie również, że dorośli uważają go za zachwycającego malca.Jakopierwszy na swojej ulicy kupuje na kredyt w Western Autokosiarkę i w lutym puka do drzwi, by rozplanować sobie robotę nacałe lato.Także jako pierwszy kupuje za swoje własne pieniądzerower, by rano i po południu rozwozić gazety.W sierpniusprzedaje starszym paniom kartki bożonarodzeniowe.Wlistopadzie chodzi od drzwi do drzwi i sprzedaje ciastka zowocami.W sobotnie poranki, gdy jego koledzy oglądająkreskówki, on lata po pchlich targach i sprzedaje prażone orzeszkii kukurydzę.Kiedy kończy dwanaście lat, ma już tyle pieniędzy,że otwiera własne konto w banku.W wieku piętnastu lat, tegosamego dnia, kiedy zdaje egzamin na prawo jazdy, nabywa zagotówkę nową furgonetkę.Pózniej dokupuje przyczepę, którązaładowuje sprzętem ogrodniczym.Podczas szkolnych meczówpiłki nożnej sprzedaje podkoszulki.Jest człowiekiem czynu,przyszłym milionerem.W Clanton ów domorosły biznesmen nazywał się HinkyMyrick i miał szesnaście lat.Czekał nerwowo w rotundzie, ażNoose ogłosi przerwę na lunch.Wtedy minął zastępców szeryfa iwkroczył do sali.Miejsca były tak cenne, że prawie nikt niewychodził.Niektórzy wstawali, spoglądali nieprzyjaznie na swychsąsiadów, wskazywali na swoje miejsce, by się upewnić, że każdywie, iż jest ich do końca dnia, a potem wybiegali do toalety.Alewiększość siedziała na tych bezcennych miejscach, cierpiąc przezcały lunch.Hinky zwęszył wspaniały interes.Potrafił odgadywać ludzkie potrzeby.W czwartek, tak jak w środę, przetoczył wzdłużgłównego przejścia wózek sklepowy i zatrzymał się przedpierwszym rzędem.W wózku miał duży wybór kanapek igotowych zestawów śniadaniowych w plastikowych pojemnikach.Zaczął wykrzykiwać w stronę osób siedzących w głębi sali, apotem przekazywać jedzenie klientom.Wolno wycofywał się wkierunku wyjścia.Był bezlitosnym zdziercą.Sałatkę z tuńczyka zbiałym pieczywem, która go kosztowała osiemdziesiąt centów,sprzedawał za dwa dolary.Zestaw, składający się z zimnegokurczaka i odrobiny groszku, oferował za trzy dolary, choć samnabył go za dolara dwadzieścia pięć.Puszka napoju gazowanegokosztowała u niego półtora dolara.Ale wszyscy ochoczo płacili,żeby się tylko nie ruszać ze swych miejsc.Zanim dotarł doczwartego rzędu, zabrakło mu towaru, więc od pozostałychchętnych zaczął zbierać zamówienia.Hinky potrafił w lot chwytaćokazję.Zebrawszy zamówienia, wybiegł z sądu i pognał przeztrawniki, zatłoczone czarnymi, przez ulicę Caffeya, do restauracji U Claude a.Wleciał do kuchni, wetknął kucharzowi banknotdwudziestodolarowy i złożył zamówienie.Czekał, spoglądając nazegarek.Kucharzowi najwyrazniej się nie śpieszyło.Hinky dał mudrugą dwudziestkę.Proces spowodował taki ruch w interesie, o jakim Claude owinigdy się nawet nie śniło.Podczas śniadań i obiadów jego małakafeteria pękała w szwach, ponieważ chętnych było znaczniewięcej niż miejsc siedzących.Głodni goście ustawiali się w ogonkuprzed wejściem, czekając w skwarze i duchocie na wolny stolik.Wponiedziałek po przerwie obiadowej Claude objezdził całe Clantoni wykupił wszystkie składane stoliki i krzesła.W porze lunchukażde miejsce było zajęte i kelnerki musiały dokonywać cudówzręczności, by przecisnąć się między rzędami stolików. Jedynym tematem rozmów był proces.W środę gorącokrytykowano skład ławy przysięgłych.Od czwartku rozmowyskoncentrowały się wokół osoby prokuratora, którego popularnośćspadała w gwałtownym tempie.- Słyszałem, że podobno chce się ubiegać o urząd gubernatora.- Jest demokratą czy republikaninem?- Demokratą.- Postępuje raczej jak republikanin.- Nie wygra bez głosów czarnych, przynajmniej w naszymstanie.- Tak, a po tym procesie dużo ich nie uzbiera.- Mam nadzieję, że mimo wszystko spróbuje.Przed procesem Haileya przerwa południowa w Clantonrozpoczynała się za dziesięć dwunasta, o tej porze bowiem młode,opalone, urodziwe urzędniczki z banków, kancelarii adwokackich,agencji ubezpieczeniowych i sądu opuszczały swoje pokoje iwychodziły na ulice.Podczas lunchu załatwiały różne sprawy:szły na pocztę, podejmowały pieniądze w banku, robiły zakupy.Większość z nich kupowała jedzenie w chińskich delikatesach ijadła na ławkach na skwerku, w cieniu drzew rosnących wokółsądu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl