[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwijała się siarczyście, gdyż ciasto prawie już kipiało z wielkiej dzieży[1108], przyokrytej[1109] pierzyną.— Józka, dorzuć do pieca, bo trzon jeszczek[1110] czarniawy!Ale Józki nie było, a Pietrek też się nie kwapił[1111] z posłuchem, nakładał w podwórzu gnój, oklepując czubaty wóz, bych[1112] się nie roztrzęsał[1113] po drodze, i spokojnie poredzał[1114] ze ślepym dziadem, któren[1115] pod stodołą wykręcał[1116] powrósła[1117].Popołudniowe słońce tak jeszcze przypiekało, że ściany popuszczały żywicą, parzyła ziemia i powietrze prażyło kiej[1118] żywym ogniem, że już ruchać się[1119] było ciężko.Muchy jeno[1120] kręciły się z brzękiem nad wozem i konie dziw nie porwały postronków i nóg nie połamały szarpiąc się i oganiając od ukąszeń.Nad podwórzem wisiała senna, przygniatająca spieka[1121], przejęta ostrym zapachem gnoju, że nawet ptaki w sadzie pocichły, kury leżały pod płotami kieby[1122] nieżywe, a prosiaki z pojękiwaniem rozwalały się w błocie pod studnią, gdy naraz dziad zaczął srogo kichać, bowiem z obory zawiało jeszcze barzej[1123].— Na zdrowie wama[1124], dziadku!— Nie z trybularza wieje, nie, a chociem[1125] i tego zwyczajny[1126], ale zawierciło w nosie gorzej tabaki.— Kto czego zwyczajny, to mu smakuje!— Głupiś, cóż to, łajno jeno[1127] wywąchuję po świecie!.— Rzekłem, bo mi się przybaczyło[1128], co tak mi pedział[1129] mój dziadźka we wojsku, kiej[1130] me[1131] przy uczeniu pierwszy raz sprał po pysku.— I wzwyczaiłeś się do tego, co? Hi! hi! hi!.— Hale, bogać ta, kiej[1132] rychło[1133] sprzykrzyła mi się taka nauka, że przycapiłem ścierwę w jakimś kącie i tak mu pysk wyrychtowałem, jaże[1134] spuchnął niby bania.Już me[1135] potem nie bijał[1136].— Długoś to służył?— A całe pięć roków! Nie było się czym wykupić, to i musiałem rużie dźwigać.Jeno[1137] zrazu, pókim był głupi, to potyrał[1138] mną, kto chciał, i biedym się najadł, ale kamraty me[1139] nauczyły, że jak czego brakowało, tośwa[1140] zworowali abo dała jedna dzieucha[1141], służanka, bom obiecał się z nią ożenić! A jak me[1142] przezywały od kartoszków[1143], jak się śmiały z mojej mowy i naszego pacierza.— A poganiny zapowietrzone, śmiały się z pacierza.— Tom każdemu z osobna pomacał żebra i poniechały[1144]!— Cie, takiś to mocarz!— Mocarz, nie mocarz, ale trzem radę dam! — przechwalał się z uśmiechem.— Byłeś to na wojnie, co?— Jakże, przeciem z Turkami wojował.Pokorzylim[1145] ich do cna!— Pietrek[1146], kajże[1147] to drzewo? — zawołała znowu Hanka.— A tam, kaj było przódzi[1148]! — odburknął pod nosem.— Dyć[1149] gospodyni cię woła — upominał nasłuchujący dziad.— Niech woła, a juści[1150], może jeszczek[1151] statki[1152] mył będę!— Głuchyś czy co? — wrzasnęła wybiegając przed dom.— W piecu palił nie będę, nie do tegom się godził! — odkrzyknął.Wywarła na niego gębę po swojemu.Ale parob bardzo hardo odszczekiwał, ani myśląc posłuchać, a kiej[1153] go jakimś słowem barzej dojena[1154], wraził[1155] widły w gnój i zawołał ze złością:— Nie z Jagusią macie sprawę, nie wygonicie me[1156] krzykiem.— Obaczysz, co ci zrobię! Popamiętasz! — groziła dotknięta do żywego i już rozeźlona tak zwijała się kole chleba, jaże[1157] tuman mąki zapełnił izbę i buchał przez okna.Mamrotała jeno na zuchwalca wynosząc chleby w ganek, to dorzucając drewek do pieca albo i wyzierając[1158] za dziećmi.Strudzona już była z pracy i spieki[1159], bo w izbie gorąc[1160] jaże dusił, a w sieniach, kaj[1161] się buzowało w szabaśniku, też ledwie odzipnął[1162], że przy tym i muchy, od których roiły się ściany, brzęczały nieustannie i cięły wielce dokuczliwie, to prawie z płaczem oganiała się gałęzią i tak już była spocona i rozdrażniona, że robiła coraz wolniej i niecierpliwiej.Właśnie ostatni nabier[1163] ciasta wygniatała, gdy Pietrek wyjechał z podwórza.— Poczekaj, dam ci podwieczorek!— Prrr! A zjem, niezgorzej już mi kruczy[1164] w brzuchu po obiedzie.— Mało to ci było?— I.płone[1165] jadło, to przelatuje przez żywot[1166] kiej bez sito.— Płone! widzisz go! Cóż to, mięso będę ci dawała? Sama po kątach też nie chlam[1167] kiełbasy.Drugie[1168] na przednówku i tego nie mają.Obacz no, jak to żyją komornicy.Postawiła w ganku dzieżkę[1169] zsiadłego mleka i bochen.Przysiadł łakomie do jadła i z wolna się nadziewał[1170] podrzucając niekiej[1171] glonki chleba boćkowi, któren[1172] przygrajdał się ze sadu i warował przy nim kiej[1173] pies.— Chude, sama serwatka — mruczał podjadłszy już nieco.— A może byś chciał samej śmietany, poczekaj.Zaś kiej[1174] się nałożył do syta i brał za lejce, dorzuciła uszczypliwie:— Zgódź się do Jagusi, ona ci tłuściej będzie dawała.— Pewnie, bo póki tu ona była gospodynią, nikto[1175] głodem nie przymierał — zaciął konie batem, wóz wsparł ramieniem i ruszył.Utrafił ją w słabiznę[1176], ale nim się zebrała odpowiedzieć, odjechał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]