[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie musi pan wypędzaćmnie z miasta, bo opuszczam je z własnej woli.Kupiłam już bilet.Wyjeżdżam jutro rano,najwcześniejszym autobusem.- Podniosła ręce do góry.- Jeśli sądzi pan, że wyniosłam coś zbiura, bardzo proszę, niech pan przeszuka mieszkanie i wszystkie moje rzeczy.Matt milczał.Wciągał spazmatycznie powietrze do płuc, tak jakby coś przeszkadzałomu oddychać.Leslie przesunęła dłonią po gipsie.Swędziała ją skóra na wysokości kolana, ale niemogła się tam dostać.%7łe też w obecności człowieka mającego krwiożercze zamiary potrafiłateraz myśleć o tak przyziemnych sprawach!Nieproszony gość denerwował ją coraz bardziej.Poprawiła się na krześle i skrzywiła,bo unieruchomiona noga, pozostając w nienaturalnej pozycji, nagle zaczęła ją boleć.- Po co pan tu przyszedł? - spytała zniecierpliwiona.- Czego pan jeszcze ode mniechce? Przeprosin?- Przeprosin? Dobry Boże! - Z gardła Matta wydarł się niemal jęk.Dopiero teraz odszedł od drzwi, powolnym krokiem przemierzył pokój i zbliżył się dokrzesła stojącego pod oknem, w sporej odległości od Leslie.Usiadł, założył nogę na nogę imilczał dalej z ponurą miną, wpatrując się w Leslie badawczo, ale bez gniewu.Leslie odwróciła wzrok.Tak mocno zacisnęła rękę na kuli, że zabolało.- Już pan wie.Mam rację? - powiedziała cicho.- Tak. Popatrzyła na ptaka migającego w locie za oknem i pomyślała, że sama by chętnieodfrunęła, pozostawiając za sobą wszystkie kłopoty.- W pewnym sensie mi ulżyło - odezwała się znużonym głosem.- Zmęczyło mnieciągłe uciekanie.Patrzył na nią ze stężałą twarzą.- Już nigdy więcej nie będzie musiała pani przed nikim uciekać - oznajmiłzdecydowanym tonem.- W tej części kraju już nikt więcej pani nie skrzywdzi.Była pewna, że się przesłyszała.Spojrzała Mattowi w twarz.Zmęczoną i bladą.- Czemu nie rozkoszuje się pan własnym zwycięstwem? Od samego początku oceniałmnie pan właściwie.Wiedział pan, że jestem małą, nic niewartą dziwką, która ugania się za mężczyznami iich uwodzi.!- Niech pani przestanie!Zabijało go poczucie winy.Czuł się okropnie.Umęczone oczy Leslie odzwierciedlałylata doznanych cierpień.Widząc to, Matt miał ochotę rozprawić się z całym światem.Jego nastrój był łatwy do rozszyfrowania.Na widok nienawiści malującej się na jegotwarzy, Leslie, odchyliwszy się w fotelu, opuściła powieki.- Każdy inaczej wyobrażał sobie przyczynę mojego ówczesnego postępowania -zaczęła matowym głosem.- Jeden z najpoczytniejszych brukowców opublikował nawetwywiady z dwoma psychiatrami.Jeden z nich oświadczył, że zamierzałam odpłacić się matceza trudne dzieciństwo, drugi zaś uważał, że była to opózniona nimfomania.- Psiakrew!Leslie czuła się zbrukana.Nie potrafiła spojrzeć Mattowi w oczy.- Sądziłam, że kocham tego człowieka - powiedziała takim tonem, jakby dalej, polatach, nie mogła w to uwierzyć.- Nie miałam pojęcia, kim naprawdę jest.Poniżał mnie i lżył.Wraz z kolegami zabawiał się moim ciałem.Rozciągnęli mnie na ziemi i rozmawiali o.-Głos jej się załamał.Zacisnęła rękę na poręczy fotela.Mówiąc to wszystko, patrzyła w okno.Gdybyujrzała wyraz twarzy Matta, zamilkłaby natychmiast.- Postanowili, że Mike będzie pierwszy - ciągnęła schrypniętym głosem.- A potemciągnęli karty, żeby ustalić, kto następny.Modliłam się o to, żeby umrzeć.Bezskutecznie.Błagałam Mike'a o litość, ale on tylko się śmiał.Usiłowałam się uwolnić.Kazał pozostałymmocno mnie trzymać. W tej chwili do jej uszu dotarło dziwne rzężenie.Odwróciła głowę od okna.Dopierowtedy dojrzała przerażony wzrok Matta.- Zanim zdążył.zacząć - Leslie zająknęła się i przełknęła ślinę - do pokoju weszłamoja matka.Była tak rozwścieczona tym, co zobaczyła, że w jednej chwili przestała nad sobąpanować.Wyciągnęła z szuflady pistolet i strzeliła.Kula przeszyła ciało Mike'a i utknęła wmojej nodze - mówiła prawie szeptem.- Kiedy umierał, widziałam jego twarz.- Lesliezamknęła oczy.- Matka nie przestawała strzelać.Dopiero jeden z kolegów Matta odebrał jejbroń.Uciekli, ratując własne życie.Sąsiad wezwał karetkę i policję.Pamiętam, że któryś zpolicjantów nakrył mnie kocem przyniesionym z sypialni.Oni wszyscy byli dla mnie tacy.mili - załkała głośno.- Tacy mili!Leslie zamilkła na dłuższą chwilę.Matt złapał się rękoma za głowę.Jeszcze nigdy w życiu nie był tak wstrząśnięty.Przypomniał sobie pełen udręki wyraz twarzy Leslie, gdy znęcał się nad nią we własnymgabinecie.Na tę myśl aż jęknął głośno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl