[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy obmyślił nowy plan przywołania jej do porządku.Był przekonany, \e się powiedzie.Z innymi kobietami pewnie tak by było.Ale nie z Elizabeth! Sztuki pięknych materiałówpozostały nie zauwa\one, a szwaczka musiała zwracać się do niego, by nakazał \onieprzymierzyć nowe suknie.Naturalnie zrobił to, wściekły bardziej na siebie ni\ na nią.Rozpoznajprzeciwnika! Ta reguła często dzwięczała mu w uszach.Geoffrey przyznawał, \e nie znaElizabeth tak, jak mógłby znać, a przede wszystkim nie chce być jej przeciwnikiem. Za pozwoleniem, Geoffrey, chciałbym zamienić z tobą kilka słów. Czyjś głos przywróciłgo do rzeczywistości.Podniósł głowę i zobaczył dziadka Elizabeth.Elslow stał z nim twarząw twarz. Skradasz się jak myśliwy pochwalił go Geoffrey.Nie usłyszałem, jak podchodzisz. Zamyśliłeś się? spytał Elslow, uśmiechając się znacząco. Owszem. Bez wątpienia nad moją wnuczką. Elslow stwierdził to jak fakt, a gdy Geoffrey chciałzaprotestować, machnął ręką. Starczy ju\ tego.Postępujesz w tej sprawie jak dziecko.Geoffrey był tak zaskoczony uwagą nowego przyjaciela, \e tylko pokręcił głową. Wiele ryzykujesz takimi nieodpowiedzialnymi słowami, Elslow odpowiedział z irytacją.Ukryta grozba nie zrobiła wra\enia na Elslowie. Bzdura, Geoffrey.Niczego nie ryzykuję.To ty ryzykujesz wszystko. Wziął sobie stołek,Geoffrey zwrócił uwagę, \e bez pozwolenia, i usiadł twarzą do swego pana.Du\o czasu poświęcił na właściwe uło\enie długich nóg i dopiero gdy się nale\ycie usadowił,spojrzał ponownie na barona. Ona ma ten upór po mieczu, rozumiesz chyba powiedziałz uśmiechem.Geoffrey sam się zdziwił, \e wybuchnął śmiechem. Oj, ma przyznał. Ale nie mogę spełnić jej zachcianki, Elslow.Jeszcze nie teraz.A onaz tego powodu mi nie ufa. Ona myśli, \e to cię nie obchodzi stwierdził Elslow.Pierwszy raz w ciągu tych dwóch tygodni Geoffrey podjął rozmowę o \onie.Elslow byłbardzo zadowolony.Wyczuwał, \e zięć chce ju\ zawrzeć pokój. Jak mo\e tak myśleć! Któregoś wieczoru nawet powiedziałem do niej: kochanie".Toprawda, ł\e w ogniu namiętności, ale czułe słowo pozostaje czułym słowem.Ona jest moją jedyną kobietą.Elslow usilnie starał się nie roześmiać. Porozmawiaj z nią.Mo\esz pozwolić sobie na więcej czułych słów.Wyjaśnij swojepostępowanie zachęcił. Tego nie zrobię. W spokojnie wyra\onym sprzeciwie nie było gniewu. Ona musinauczyć się cierpliwości.Tak ju\ jest na świecie. A ty odziedziczyłeś upór po mieczu czy po kądzieli? spytał Elslow z szerokim uśmiechem.Geoffrey wydał się zaskoczony tym pytaniem. Ani jedno, ani drugie odparł. Nie pamiętam rodziców. To wyjaśnia twoje niezrozumienie dla jej uczuć stwierdził Elslow. Powiem ci, Geoffrey,coś, czego nauczyły mnie lata: nie znosimy u innych tego, co znajdujemy u siebie.Geoffrey wstał i omal nie runął jak długi, natknąwszy się na nogi Elslowa. Chodzmy się przejść, wyjaśnisz mi tę zagadkę.Elslow potakująco skinął głową i ruszył za Geoffreyem na dwór.Nie odezwał się, dopóki nieopuścili dziedzińca, kierując się ku południowemu krańcowi murów. Oboje jesteście uparci, to nie ulega wątpliwości powiedział.Dostosował długość kroku doGeoffreya i tak samo jak on splótł ręce na plecach.Weszli na łagodny stok. Ale ty jesteś starszy ciałem i duchem, więc to ty powinieneś zło\yć broń.Wytłumacz jej,czego od niej oczekujesz, ale bez nacisku, delikatnie, bo inaczej ją stracisz. A czy kiedykolwiek ją miałem? Geoffrey nie rozumiał, jak mogło mu się wyrwać takiepytanie. O tak, synu potwierdził Elslow.Uśmiechnął się pod nosem.Nie wiedzą, \e się kochająi stąd cały kłopot, pomyślał.Ka\de strze\e się przed tym drugim. Od chwili przysięgimał\eńskiej stała się twoja.Geoffrey pokręcił głową i przyśpieszył kroku. Mylisz się mruknął niechętnie. Elslow nie odpowiedział, więc Geoffrey odezwał sięznowu: Ona bez przerwy mówi o wielkiej miłości między jej rodzicami.Ja nigdy nie widziałemtakiej miłości, nawet między Wilhelmem i Matyldą, Panie świeć nad jej duszą. Przez dłu\sząchwilę przyglądał się Elslowowi. Czasem wydaje mi się, \e Elizabeth to zmyśliła.Dwoje ludzinie mo\e pozwolić sobie na taką bliskość, tak się przed sobą odkryć.To głupota. Jej rodzice nie mieli wyboru oznajmił Elslow. Ale nie doszli do tego w ciągu jednejnocy, jak być mo\e zasugerowała ci Elizabeth.Twój król wydał moją córkę za mą\ za Thomasa,\eby zyskać Montwright.Jestem świadkiem, \e na początku nowo\eńcy walczyli ze sobą jak lewi tygrys razem wzięte. Roześmiał się. Ona nawet zabrała mu jego dwie córki! Opowiedz mi o tym poprosił Geoffrey.Z szerokim uśmiechem słuchał opowieści Elslowazastanawiając się, czy Elizabeth zna te szczegóły z \ycia rodziców. Thomas miał dwie wybiedzone córki zaczął Elslow. Wyglądały jak sieroty, choć nosiły piękne stroje.Miały tyle smutku w oczach, \ewzbudzały współczucie ludzi o najbardziej zatwardziałych sercach.Matka dziewczynek umarła,gdy były jeszcze prawie niemowlętami.Wtedy zabrano je z miejsca, które dobrze znałyi przeniesiono do zimnego domu w Montwright.Mojej córce wystarczył miesiąc nadoprowadzenie spraw do porządku.Gdy uciekła z małymi, przyjechała do mnie, do Londynu.Zmiana, jaką zauwa\yłem w dziewczynkach, była zdumiewająca.Moja córka otoczyła je miłością, dzieci pod jej opieką rozkwitły. A co zrobił Thomas? spytał Geoffrey. Naturalnie przyjechał za nią odparł Elslow.I powiedział, \e nie sprawi jej lania, bo jestz dziewczynkami.Taki znalazł pretekst.A kochał ją od samego początku, tylko był zbyt uparty,\eby się do tego przyznać.Geoffrey zatrzymał się w pół kroku i zwrócił do Elslowa. Nie rozumiem, czemu go nie znienawidziłeś.Zabrał twoją własność, a ciebie odsunął nabok. Początkowo byłem mu niechętny, przyznaję.Ale potem zobaczyłem córkę z jego dwiemamałymi dziewczynkami.Stała się ich ulubienicą.Przyjrzałem się te\, jak patrzy na to Thomasi zauwa\yłem w jego oczach troskę.Zapowiedziałem mu wcześniej, \e go zabiję, jeśli skrzywdzi moją córkę, a on zamiastwpaść w gniew z powodu tej grozby przyznał, \e tak powinienem postąpić.Przysiągł, \e będzieją szanował i chronił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]