[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszędzie wokół nichrozpościerały się wielkie łaty wrzosu, ciemne jak cień chmury.Natalie, w futrzanym płaszczu ibotkach, dreptała za nim.Gdy wspinali się na wzgórze, gąbczasta trawa sprężyście reagowałana każdy ich krok.Natalie wsunęła swoją rękę w jego dłoń, jakby to była najbardziej naturalnarzecz na świecie. Zgubmy się! zawołała. Ze mną się nie zgubisz odparł z dumą. Znam te wrzosowiska jak własną kie-szeń. Nie, zgubmy się i nigdy już nie wracajmy do domu. Jej słowa porwał wiatr. Ze mną będziesz bezpieczna. Jesteś taki kochany.Nawet nie wiesz, jacy wredni potrafią być inni mężczyzni.Kłam-liwe dranie o moralności skunksa. Nie mogę znieść myśli, że ktoś mógłby cię skrzywdzić! wybuchnął.Znieg ostatniotrochę się stopił i musiał ją podtrzymać, gdy poślizgnęła się na mokrej trawie. Nawet sobie nie wyobrażasz, jakie rzeczy opowiadają. Przeskoczyła pokrytą cieniutką warstewką lodu kałużę. Takie rzeczy, że człowiekmoże. Jej słowa zagłuszył powiew wiatru. Mnie możesz zaufać.Zmęczyła się.Przystanęła i oparta o skalną ścianę łapała oddech.Jej kochany nosek po-czerwieniał z zimna.Colin, silny, doświadczony mężczyzna, czekał cierpliwie.Znajdowali sięna płaskowyżu ponurym jak tundra, porośniętym wyblakłą trawą, połyskującą słabo w zimo-wym słońcu. Uwielbiam to miejsce powiedział. Ludzie wybierają się do Pennine Way, Ha-worth, jeżdżą na rowerach, urządzają pikniki i Bóg wie co jeszcze, ale tutaj.tutaj mam wraże-nie, jakby poza mną nie było nikogo na świecie. Ja tu jestem.RLI wtedy właśnie go pocałowała, prosto w usta.Nos miała zimny jak lód, ale jakże ciepłewargi i jakże rozkosznie wilgotny język, gdy poczuł go w swoich ustach! Drżąc, Colin wziął jąw ramiona.Odwzajemnił jej pocałunek, z początku nieśmiało, ale po chwili z coraz większąnamiętnością.Obejmowali się bez słowa.Natalie wtuliła głowę w zagłębienie jego ramienia.Gładząc jąpo głowie, bał się, że wybuchnie płaczem.Podniósł głowę i spojrzał w niebo.Nad nimi leniwiekrążył ptak. Popatrz! wykrzyknął Colin, pokazując w górę.Nie wyswobadzając się z jego ramion, Natalie podążyła za Jego wzrokiem. Mówisz o samolocie? Nie, tam jest błotniak. Teraz wskazywał gdzie indziej. A tam jest pustułka, patrz! Poluje, zaraz zacznie pikować.Lecz Natalie patrzyła na le-cący wysoko samolot. Tylko pomyśl.Floryda, Nowy Jork. Samolot wleciał w słońce i na chwilę przy-krył ich cień. Ciekawe, dokąd lecą, szczęściarze. Chwyciła go gwałtownie za ramiona.Nie masz ochoty się stąd wyrwać? Ale przecież tu jest pięknie. Nie stąd, z Leeds, uciec od nudnej pracy, braku forsy, harowania na jakichś idiotów. Westchnęła. Och, ja już nie mogę się doczekać, kiedy nareszcie zacznę żyć naprawdę.Odważnie dotknął ręką jej policzka. Już zaczęłaś.Tego wieczoru zaprowadziła go do swojej sypialni.W pokoju, nagrzanym przez niele-galne ciepło, panowała gorąca duchota.Na spodeczkach stały trzy świeczki, które Natalie zapa-liła po kolei, jedną po drugiej.Colin stał, a ona rozsunęła zamek w jego kurtce i delikatnie, zwprawą zdjęła z niego całe ubranie.Czuł się dziwnie zmieszany.Ten dzień istniał w jakimśwłasnym wymiarze, niezwiązany z drobnymi kłopotami i przykrościami jego normalnego ży-cia. Muszę ci coś powiedzieć odezwał się. Jesteś gejem uśmiechnęła się. Albo masz żonę.Potrząsnął głową. Nie, tylko. Cóż mógł rzec? %7łe jego doświadczenie jest skromne?Zaczęła muskać ustami jego piersi, jednocześnie zwinnie wyślizgując się z własnychubrań.Zsuwała nogawkę z jednej nogi pomagając sobie stopą drugiej.RL Chodz do łóżka szepnęła, zdejmując przez głowę podkoszulek.Pod nim nie miałanic.Stał jak oczarowany, wpatrując się w jej połyskującą w blasku świec skórę.Zafascyno-wany wyciągnął ręce i ujął jej piersi.Były drobne i jędrne, czuł dotyk jej twardych sutków naskórze dłoni.Choć był podniecony, nie miał ochoty się poruszyć.Pragnął, aby ta chwila trwała wiecz-nie. Chodz szepnęła.Odsunęła się od niego i wślizgnąwszy się pod kołdrę, wyciągnęłazapraszającym gestem rękę. Chodz do mnie. Zdarza się, że jaszczurki mają kłopoty ze zmianą skóry.Trzeba je wtedy umieścić w po-jemniku z gęsto zasadzoną trzykrotką i jak najczęściej zmieniać wodę.Wtedy prawdopodobnie,w gęstwinie roślin i korzeni, skutecznie pozbędą się starej skóry.Jeżeli podobne problemy mają węże, należy zanurzyć je na kilka godzin w kąpieli z let-niej wody.Koniecznie trzeba dopilnować, aby ich nozdrza miały swobodny dostęp do powie-trza.Słabych lub wychłodzonych zwierząt nie powinno się poddawać takim zabiegom.Równiekorzystne rezultaty przynosi nacieranie skóry oliwą z wątroby dorsza lub jakąkolwiek inną.Skóra wówczas staje się miękka i łatwiej ją usunąć.Lecz należy czynić to ostrożnie, zwłaszczaw okolicach głowy i oczu".Tej nocy Colin zrzucił z siebie całą swoją przeszłość.Wyszedł z niej jak ze starej skóryw nowe życie.Termin ślubu został ustalony na styczeń.Zdarzenia następowały po sobie z prędkościązapierającą Colinowi dech w piersiach.Natalie wzięła wszystko w swoje ręce, zamawiając uro-czystość w magistracie i przyjęcie weselne w restauracji czyjegoś wujka, wzięła też kredyt hi-poteczny (sto procent) na dom (z pełnym wyposażeniem) w nowej dzielnicy przy Selby Road.Colin miał wrażenie, że wszystko to mu się śni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]