[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cholera - powiedział tak cicho, że nie była pewna, czy to usłyszała; przez chwilę zastanawiała się,czy może dopiero teraz obudziły się w niej zdolności telepatyczne.Greyson bardzo powoli zamknął drzwi i przez długą chwilę stał z pochyloną głową.- Tero, Carterze, Malleusie, zostawcie nas samych, proszę.Megan chyba chciałaby porozmawiać zemną w cztery oczy.Rozdział 18Siedziała na kanapie, niezdolna się poruszyć.Niezdolna spojrzeć na pozostałych, gdy wywołali Nickaz sypialni i wyszli; czuła na sobie ich wzrok, ale nie mogła odwzajemnić spojrzenia.Wszyscy o tymwiedzieli, prawda? Dlatego Tera uważała, że jej związek z Greysonem nie ma sensu, dlatego Nickprzerwał Malleusowi, a Malleus Carterowi.Wszyscy wiedzieli i trzymali to przed nią w tajemnicy.Aona, idiotka, wyobrażała sobie.Cholera.Niech to szlag.Kostki lodu zabrzęczały w szklankach, trzaskały, gdy spływał na nie alkohol.Akurat w tej chwili niechciała być Greysonowi za nic wdzięczna, ale miała nadzieję, że przygotowuje dwa drinki.I tak było.Wzięła od niego szklankę, jakby dawał jej dzban wody pośrodku pustyni, uniosła do ust ipiła tak długo, aż kostki lodu dotknęły jej nosa.Dobre, ale za mało.Wyciągnęła rękę i słuchała, jak jejdolewa.- A więc.- zaczęła, unosząc szklankę do ust.Nie patrzeć na niego.To okazało się trudniejsze, niżsądziła.Jedna jej cząstka powtarzała, że się myli, że przywiązuje do tego zbyt dużą wagę, wyobrażasobie sytuację, która wcale nie zaistniała.Zaraz zapyta ją, co się dzieje, pocałuje w czoło, zamknie wramionach.Nie byłby to pierwszy raz, gdy wyrzucał pozostałych z pokoju, by być z nią sam na sam.Ale nie tym razem.Wiedziała to i resztki nadziei, głupie marzenia, rozwiewały się z każdą upływającąsekundą.A ten drań nawet się pierwszy nie odezwie.Ona musi to zrobić; odbierze jej nawet tę przewagę.Jezu,czy dla niego wszystko jest rozgrywką? Pytania dławiły ją, gotowe wyrwać się z gardła, zaatakowaćsamobójczym krzykiem.Nie dopuściła do tego.Powiedziała za to:- Więc z kim się żenisz?- Jezu, Meg.Nie owijasz w bawełnę.- Ja? Ja? To nie ja kłamałam przez cały czas, to nie ja knułam za twoimi plecami i prowadziłamrozmowy.- Nie.Do cholery, myślisz, że tego chcę? - Rozpacz i frustracja w jego głosie brzmiały autentycznie,ale nie mogła im zaufać.Nie była w stanie na niego spojrzeć.- A niby dlaczego nie? Ty.Och tak, oczywiście.Mam być twoją kochanką, prawda? Czy może nawetdo tego się nie nadaję?Długa cisza.Odważyła się zerknąć na niego ukradkiem, nie chcąc by to zauważył.Tak przynajmniejzamierzała.Nie panowała nad sobą, nad swoim ciałem; z całej siły ściskała dłońmi szklankę, unoszącją do ust, nie czuła jej chłodu.W końcu się odezwał.- A kiedy miałem ci to powiedzieć? Na początku, kiedy żadne z nas nie wiedziało, dokąd to wszystkozmierza? Demony zaatakowały cię i zdradziły.Dopiero niedawno dowiedziałaś się, że coś cię z nimiłączy.Ucieszyłabyś się, gdybym ci powiedział, że gdybyś kiedyś zechciała za mnie wyjść, musisz staćsię jedną z nas? Zakładając, że znajdę się na stanowisku, które tego wymaga?- Miałeś wiele innych okazji - warknęła.Kłótnia z demonem jest trudna, podobnie jak kłótnia zprawnikiem.Kłótnia z demonem prawnikiem doprowadzała ją do szału.- No pewnie.Na przykład zaraz po tym, jak Roc poinformował cię o rytuale, a ty orzekłaś, że tego niechcesz.I przy każdej okazji, gdy podkreślałaś, że go nie dokonasz.Do cholery, co miałem zrobić?- Powiedzieć mi.Wyjaśnić, że to.- Meg, kochanie, nie dalej jak wczoraj nie chciałaś go dokonać nawet ze względu na własne życie.Naprawdę miałem uznać, że bycie ze mną okaże się dla ciebie ważniejsze?Cholera.Tu ją ma.Prawie.- Nie uważasz, że powinnam znać wszystkie fakty? Nie uważasz, że powinnam znać wszystkiepowody? Wszystkie implikacje?Zrobił krok w jej stronę, ale zatrzymał się, widząc jej wzrok.Był blady, miał ściągniętą twarz,wydawał się bardzo zmęczony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]