[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko załatwiła, jak trzeba.- Podałam adres Amalienborg -dodała chichocząc.Z trudem powstrzymałam się od uwagi, że Wiśniewskiemu niezlesię powodzi.Z ulicy Olkuskiej przeniósł się wprost do królewskiej rezydencji wKopenhadze.Pochwaliłam pomysł.- Słuchaj, a tak między nami mówiąc, to kto tojest ten.- Nie wymieniajmy nazwisk - przerwałam szybko.- Nie mam pojęcia,kto to jest.To znaczy, ściśle biorąc on w ogóle nie istnieje, ale to nie maznaczenia.- Dobrze, ale czekaj! Tam było tego więcej.Przeszło czterymiliony.Pomyślałam, że przeliczenie dolarów na korony jest pewnie trochęinne, niż sądziłam, i znów jej przerwałam.- Wszystko jedno.Mówiłam ci, żeokoło.Przyjmij wyrazy wdzięczności od paru osób, którym coś niecoś uratowałaś.Szczegółów dowiesz się pózniej i dopiero wtedy ci oko zbieleje!.Siedziałam wdomu, bezskutecznie usiłując znalezć przez telefon majora, wykazywanieinicjatywy uważałam bowiem za niezbędne.Dziwiłam się, że on mnie jeszcze nieszuka.Musiałam widocznie stać się najbardziej podejrzana, jak wiadomo,najbardziej podejrzanego łapie się na końcu.Zamiast majora zadzwoniła Lalka.-Nic nie zrozumiałam z tego, co mi wczoraj mówiłaś - rzekła z niezadowoleniem.-Opowiedz to jeszcze raz, bo mnie bardzo ta cała sprawa ciekawi.Kto kogo zabił,jak i dlaczego.A ja ci potem też coś powiem.Ale mów po kolei i jakoślogicznie.- Po kolei? Proszę bardzo.Najpierw dwóch facetów zamordowało jednegotakiego w pobliżu mnie.Tych facetów on znał, ponieważ już wcześniej parę razygo napadli, no i rozpoznał ich.Okazało się, że zostali wynajęci do napadaniaprzez trzeciego faceta.- Czwartego - poprawiła Lalka.- Dwóch i ofiara, totrzech, a ten jest czwarty.Liczę ich na palcach, żeby się nie zgubić.- Dobrze,przez czwartego.No i ten czwarty, chlebodawca, kazał go zamordować.-Dlaczego? - Sama się nad tym zastanawiam.Nie wiadomo.Może nieboszczykdowiedział się o nim czegoś, może były inne przyczyny, na razie nie sposóbodgadnąć.W każdym razie jedna osoba wykryła.- To już piąta.- Piąta, niechbędzie, piąta osoba wykryła, że to on go kazał zamordować i on się dowiedział,że ona to wykryła.Postanowił ją też zamordować i przejechał ją samochodem,zaczaiwszy się uprzednio w odpowiednim miejscu.Tyle że nastąpiła pomyłka iprzejechał całkiem kogo innego.- Szóstego.! - Szóstą.A piąta osoba żyje.Teraz należy po prostu zamknąć tego mordercę.I to wszystko.- A dlaczego się gojeszcze nie zamknęło? - Bo tylko ja wiem, kto to jest.A milicja jeszcze ze mnąnie rozmawiała.- W takim razie powinien szybko zamordować i ciebie.Byłabyśsiódma.- Owszem i dziwię mu się, że nie próbuje.Piąta osoba też wie, kto tojest, ale uzgodniliśmy między sobą, że nie ona to zezna, tylko ja.Mnie trochęgłupio, bo ciągle nie mogę zrozumieć, dlaczego on kazał zamordować tamtegopierwszego.- A dlaczego go kazał napadać? - To była ta bandycka działalność naszkodę czarnego rynku.Napadano go w trakcie załatwiania transakcji zaferzystami i odbierano im pieniądze.On służył za przynętę.Czy może zapułapkę, nie wiem, jak to określić.W każdym razie był podstawowym elementemnapadów.- A kto zabierał pieniądze? - Szef oczywiście.Ten chlebodawca.- Ten czwarty?- Ten czwarty.Morderca.- Nonsens - powiedziała Lalka stanowczo.- Musiałby upaść na głowę, żeby kazaćmordować kurę, która mu znosi złote jajka.Wykluczone, żeby go kazał zamordować.Nie wierzę w to.Zmień koncepcję.- Nie mogę, to wszystko już się stało.- Wtakim razie przemyśl to jeszcze raz.Musi być siódmy.A co do tych napadów, tood razu ci mogę powiedzieć, że żadnych nie było.- Proszę? - zdziwiłam się.-Nie rozumiem, co mówisz.- To jest właśnie to, o czym cię miałam zawiadomić.-Lalka zaczęła się nagle okropnie śmiać.- Czekaj, nie mogę, przecież to czystekino.! Nie było, rozumiesz, żadnych napadów, żadnych kradzieży, nickompletnie! Rany, chyba pęknę.! - Uspokój się w tej chwili! - zażądałamsurowo.- Nie denerwuj mnie! Mów, co to znaczy! - To znaczy, że dzwoniła do mnieMalwina.Wiesz, teściowa Samsona.%7łona pana Karola.Prosiła mnie bardzo i zwielkim naciskiem, żebym sobie zapamiętała, że wcale ich nie okradli.Jej mąż poprostu zgubił sto złotych i myślał, że mu ktoś ukradł, a ona sobie tylko takżartowała z nudów.A ci jego znajomi zwyczajnie uroili sobie coś po pijanemu,mylili się przy liczeniu pieniędzy, przeoczyli jakieś wydatki, w ogóle teżżartowali, a tak naprawdę nikt nie poniósł żadnych strat.Nikt nikogo nienapadł.Nigdy w życiu o żadnych napadach nawet nie słyszeli.Nie wierzyłamwłasnym uszom.Pomyślałam, że Lalka się wygłupia.- Na litość boską, co zabrednie mówisz?! - spytałam w osłupieniu i ze zgrozą.-%7ładne brednie.Stwierdzamfakty.Mogę ci ręczyć, że nikt za skarby świata nie przyzna się do jednejutraconej złotówki.Nie ma ani jednej poszkodowanej osoby.Jest to wiadomośćpewna, mur, beton, granit.Jak chcesz, to się teraz zastanów, co wobec tegorobili ci dwaj, którzy zamordowali tego pierwszego.- Wiesz.W tej sytuacji toja naprawdę nie wiem, co oni robili.-powiedziałam słabo, odzyskawszy głos.-Może też sobie coś uroili.- No chyba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]