[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wprowadzonoich bramą na dziedziniec, a stamtąd do wielkiej sali, która mogłaonieśmielić niejednego człowieka.To był jednak świat, w którym Isaac się wychował.Świat, w którympojęcie „dobre pochodzenie" służyło temu, bypokazać świeżo wzbogaconym, gdzie ich miejsce.Tu ludzi ocenianopo kroju kołnierzyka, a nie po charakterze.Nienawidził owego targowiska próżności i pustych obietnic.Cieszyłsię, że opuścił je jako młodzieniec, zostając oficerem i mogącpoświęcić życie czemuś naprawdę ważnemu.Przeżył bitwy podVimeiro i Roliea i niezliczoną ilość razy widział twarz zła.Utytułowana rodzina z gromadą potomstwa z piekła rodem nie była wstanie onieśmielić kogoś takiego.Nie był natomiast pewien Virginii.Wpatrywała się w dębową rzeźbioną boazerię, która zajmowała jednąścianę sali, i na olbrzymie marmurowe kominki umieszczone nabocznej ścianie.- To tutaj naprawdę mieszka lord Gabriel? - wyszeptała, gdykamerdyner wyszedł, przypuszczalnie by go przyprowadzić.- Tak, z tego, co mi wiadomo.- Issac zmarszczył brwi.- Z pewnością słyszałaś o jego rodzinie.- Tak, lecz nie zdawałam sobie sprawy.- Halstead Hall słynie w okolicy ze swojego ogromu- trzysta sześćdziesiąt pięć pokoi.Ma rozległe ogrody, a także jeden znajwiększych labiryntów w Anglii.Ostatnio słyszałem, że wposiadłości jest siedemdziesięciu dzierżawców.- Słodki Boże - westchnęła.- Jego rodzina musi być niesamowiciebogata.- Dość bogata, by kupić sobie cokolwiek zapragnie, a takżekogokolwiek zapragnie.Miej to na uwadze, kiedy drugi raz wpadnie cido głowy takie głupstwo, jak stanąć z którymś z nich w wyścigach.-Nie zatroszczył się, by ściszyć głos, nie zamierzał bowiem pozwolićSharpe'om, by onieśmielali go bogactwem.- Chociaż słyszałem, że ichpieniądze pochodzą ze strony matki, a nie markiza.- Słyszał pan dobrze, sir.Moje wnuki dostają pieniądze ode mnie.Rozejrzał się zaskoczony i ujrzał kobietę w swoim wieku schodzącąpo bogato zdobionych schodach.Stawiała wolno kroki, co dodawałojej królewskiego dostojeństwa, które od razu zaskarbiło jego respekt.Dopiero gdy spojrzał na laskę w jej dłoni, zrozumiał, że dostojny krokdama zawdzięcza słabym nogom.Odruchowo pomasował ramię, które odmawiało mu posłuszeństwa,odkąd spadł z konia.Wiedział, jak to jest, kiedy zdradza człowiekajego własne ciało.Poczuł chwilowe współczucie dla damy.Zdusił je jednak z całą bezwzględnością.- Musi być pan generałem Waverly - odezwała się, kiedy podeszła donich bliżej.- Hester Plumtree, babka.- Wiem, kim pani jest - przerwał jej ostro Isaac.Któż by nie znał Hetty Plumtree, słynnej z tego, że żelazną rękąkierowała imperium piwowarskim, wypychając z rynku inne browaryzarządzane przez mężczyzn.Spodziewał się jednak matrony o twarzy potwora, z głosem harpii isposobem bycia mężczyzny.Nie kruchej istoty o mlecznoróżowejcerze i z uśmiechem, który doprowadzić mógł do wrzenia krewstarzejącego się mężczyzny.A niech to wszyscy diabli, właśnie pozwalał, by zawładnęła nimkobieta.- Przyjechaliśmy zobaczyć się z lordem Gabrielem -warknął.- Tasprawa pani nie dotyczy, madam.Nie skrzywiła się, słysząc nieuprzejme słowa.- Nie jestem pewna, gdzie teraz przebywa.Skoro jednak służącyzajęli się jego odszukaniem, może wypijemy po filiżance herbaty?Muszą państwo czuć się spragnieni po podróży.- Nie chcę żadnej herbaty - wyrzucił z siebie gniewnie mężczyzna,doskonale zdając sobie sprawę, że zachowuje się jak nieokrzesanystary głupiec.Nie mógł się jednak opanować.- A ja z przyjemnością bym się napita - rzekła z promiennymuśmiechem Virginia.- Dziękuję.Teraz nagle dziewczynie zachciało się zachowywać jak dobrzeurodzonej damie? Wpędzi go przedwcześnie do grobu.Pani Plumtree wezwała służącego, poleciła mu, by przyniósł imherbatę, i nakazała podać ją w bibliotece.- Tędy, proszę - wskazała korytarz.- Możemy przecież usiąść dorozmowy wygodnie.A ta sala jest nazbyt przestronna, nie sądząpaństwo? Czuję się w niej tak, jakbym prowadziła wykład.Isaac nie wiedział, co odpowiedzieć.Czy swoją serdecznościąpróbowała się go pozbyć, uśpić ich czujność i wytrącić mu broń z ręki?To nie zadziała.Żadna babska zasadzka nie odbierze mu tego, w czymbył najlepszy.Kiedy usadowili się w bibliotece, dama się odezwała:- Jak rozumiem, sprawa dotyczy wyścigu, który postanowili sobieurządzić mój wnuk i pańska wnuczka?- Już pani powiedziałem, że to nie pani zmartwienie.- Ależ właśnie moje.Tak samo jak pan, nie chcę, żeby stała im sięjakaś krzywda.A ten tor w Turnham Green.- Turnham Green! - Dziadek popatrzył z wyrzutem na Virginię.-Powiedziałaś, że będziecie się ścigać w Ealing!- W Ealing, dziaduniu, daję słowo!- To o czym w takim razie mówi ta dama?- Proszę mi wybaczyć, sir - wtrąciła pani Plumtree.- Musiałam źlezrozumieć wnuka.Teraz, jak o tym pomyślę, on nigdy właściwie niepowiedział, na jakim torze będą te wyścigi.Ja tylko przypuszczałam.- Zmrużyła oczy.- Widzę, że i on, i ja powinniśmy przeprowadzićjeszcze jedną rozmowę.- Nie ma znaczenia, jaki to tor.Oni w ogóle nie powinni się ścigać.- Tłumaczę dziadkowi, że to całkowicie bezpieczne.- Bezpieczne! - ryknął Isaac.- Gnać zaprzęgiem po jakimś błotnistymtorze, by prześcignąć człowieka znanego z lekkomyślności, który zrobiwszystko, żeby wygrać?- Mój wnuk nie pozwoli, by pańskiej wnuczce stała się jakaś krzywda,jeśli to właśnie pan insynuuje, sir - rzekła z kamiennym opanowaniempani Plumtree.Ach.Nareszcie pojawiła się kobieta dragon.- Wybaczy pani, ale widziałem, jakiego bałaganu potrafi narobić paniwnuk.- Z pewnością na tak nieszkodliwym torze nie stanie się nikomu niczłego - odparowała.- To właśnie powtarzam cały czas dziadkowi - wtrąciła Virginia.-Naprawdę, dziaduniu, nie stanie się.- Dość, dziewczyno - zbeształ ją.- Idź i poczekaj w sali obok.Porozmawiam sobie z panią Plumtree w cztery oczy.-Ale.- Już, Virginio!Sapnęła gniewnie, po czym wstała i wyszła.Kiedy się oddaliła, Isaacpopatrzył ponuro na panią Plumtree.- Jak pani śmie zachęcać ją do tak szalonego pomysłu! Odpowiedziałamu stalowym wzrokiem.- Czyżby w przeszłości udawało się panu zdusić jej szalone pomysły?Osłupiał.- W przeszłości nie miewała żadnych szalonych pomysłów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]