[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chciałbym zamienić słówko na osobności, jeśli można, panie Catlett.-Woznica obracał czapkę w dłoniach, patrząc niespokojnymi oczami.- Co? W środku śniadania?- To bardzo pilne, panie Catlett.Chodzi o jaśnie panią i Jego Wysokość.Zirytowany Catlett odsunął krzesło.- No to lepiej chodzmy do biura.A ty, chłopcze, dopilnuj, żeby śniadanie minie wystygło.Wytrzepię ci kubrak z kurzu, jeśli będzie choć odrobinęchłodniejsze niż teraz.Ocierając usta serwetką, ruszył w stronę biura.- A więc o co chodzi?Wysłuchał historii woznicy, otwierając szeroko oczy ze zdumienia,- Wzięli ją za ladacznicę? - Catlett pokręcił głową z niedowierzaniem.- Jakto możliwe?- Nie wiem.Przypadek, jak sądzę.Poszła po wachlarz i trafiła nazamieszanie.- John pstryknął palcami.- Sir John nie wysłałby lady Edgecombe do Tothill Bridewell stwierdziłCatlett.- Więc nie mogła mu powiedzieć, kim jest.- Tak.Ale dlaczego?- Nie nam zadawać pytania - oznajmił Catlett.- Ale Jego Wysokość musi siędowiedzieć od razu.Chodz ze mną do jego sypialni.Wrócił parę godzin temu.Woznica poszedł za Catlettem.Pokojówka wycierająca balaski przy poręczyrzuciła mu ciekawe spojrzenie, po czym natychmiast spuściła oczy, kiedyCatlett złapał ją za ucho.- Nie masz nic lepszego do roboty, dziewczyno, niż gapić się na lepszych odsiebie?- Tak, panie.panie Catlett.nie, panie - wymamrotała.Przed sypialnią księcia Catlett powiedział:- Poczekaj tutaj.- Otworzył drzwi i wszedł do ciemnego pokoju.Zasłonybyły zaciągnięte wokół łóżka.Rozsunął je i zakasłał znacząco.Książę wydawał się głęboko uśpiony; jedną rękę przerzucił nad głowa,jego twarz podczas odpoczynku wyglądała młodo, usta miał rozluznione,można by pomyśleć, że się uśmiecha.Catlett ponownie zakasłał, a kiedy to nie odniosło skutku, podszedł do oknai rozsunął zasłony, wpuszczając światło do pokoju.- Co u diabła.? - Tarquin otworzył oczy.- Proszę o wybaczenie, Wasza Wysokość, ale to pilna sprawa - oznajmiłCatlett.Tarquin uniósł się na łokciu, mrugając oczami.- Dlaczego budzisz mnie, Catlett, a nie mojego kamerdynera? Catlettzakasłał.- Pomyślałem, że Wasza Wysokość wolałby, żeby jak najmniej osóbdowiedziało się o tym, co się stało.Tarquin usiadł; oprzytomniał natychmiast.Spojrzał na szafę z ukrytymidrzwiami.Juliana.Nie było jej jeszcze, kiedy wrócił, ale nie bardzo się tymprzejął.Przebywała z woznicą w towarzystwie groznej i arcyszanownej ladyBowen.- Mów.- Woznica John czeka za drzwiami, Wasza wysokość.Chyba będzienajlepiej, jak sam powie.- Catlett się skłonił.- Niech wejdzie.Woznica zbliżył się do łóżka, trzęsąc się wyraznie.Wciąż międlił czapkęw dłoniach, czerwieniąc się i jąkając, kiedy opowiadał swoją historię.Książęsłuchał z nieodgadnionym wyrazem twarzy.Kiedy woznica skończył i stał ze spuszczonymi oczami, książę odrzuciłnakrycie i wstał z łóżka.- Pózniej się tobą zajmę powiedział ponuro. Zejdz mi z oczu.Woznica uciekł z pokoju.Catlett ruszył, żeby pociągnąć za sznurek oddzwonka.- Będziesz potrzebować kamerdynera, Wasza Wysokość.- Nie.- Tarquin machnął ręką.- Doskonale dam sobie radę sam.Każnatychmiast przygotować moją dwukółkę.- Zciągnął nocną koszulę i wyjąłz szafy skórzane bryczesy.Catlett wyszedł, skłoniwszy się, a Tarquin narzucił ubranie.Był wzburzony,nie znajdował żadnego rozsądnego wyjaśnienia postępowania Juliany.JednakżeJuliana nie kierowała się rozsądkiem, ściągając na siebie kłopoty, pomyślałzgnębiony.Wiedział, że George Ridge nie mógł brać w tym udziału, jako że byłzajęty gdzie indziej.Taki rodzaj zemsty pasował raczej do Luciena, ale tamtenz kolei nie miał cierpliwości, żeby przeprowadzić tak wymyślny plan.Działałzwykle pod wpływem złych odruchów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]