[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaczekaj! - zawołała Jan, a jej długie, pomalowane na pomarańczowopaznokcie przeszyły powietrze.- Telefon!- Telefon?- Dzwonił mój siostrzeniec, a tutaj akurat była ta twoja przyjaciółka Emma.Właśnie pokazywałam jej trofea, kiedy zadzwonił.Lily poczuła, że żołądek zaczyna ją boleć ze zdenerwowania.- Kiedy to było?- Wczoraj.Myślałam, że przyszła do ciebie, więc powiedziałam, że masz wolnydzień.Porozmawiałyśmy przez parę minut i w końcu zapytała o te trofea, a jaotworzyłam gablotkę, żeby mogła się lepiej przyjrzeć.No i wtedy zadzwonił Noah.Przeprosiłam ją, bo musiałam zamienić z nim kilka słów, a potem ona nagle wyszła.- Zamknęłaś gablotkę dopiero po jej wyjściu, tak?- Jak tylko skończyłam rozmawiać przez telefon.Lily wbiła wzrok w podłogę.Czy to możliwe, żeby Emma ukradła trofeum Janoprócz tych wszystkich rzeczy, które wyniosła ze sklepu Marshalla? Ale dlaczego?Czemu ktoś miałby robić coś takiego?- Myślisz, że to robota tej twojej przyjaciółki? - spytała Jan, wypowiadając nagłos pierwsze pytanie, jakie przed sekundą zadała sobie Lily.Lily nie miała pojęcia, co o tym wszystkim myśleć.Do jasnej cholery, musidowiedzieć się prawdy, i to zanim nadejdzie trzecia po południu!- Posłuchaj, myślisz, że przez chwilę dasz sobie radę beze mnie?- 341 -SR- A dokąd się wybierasz?Lily jednym szarpnięciem otworzyła drzwi.- Idę przynieść twoje trofeum.Do diabła, co się tutaj dzieje, myślała Lily, pędząc do autobusu, który właśniewyjeżdżał z zatoczki.Biegła za nim prawie do połowy następnego przystanka i zrezy-gnowała dopiero wtedy, gdy stało się jasne, że kierowca nie ma zamiaru zatrzymać sięani nawet zwolnić.Zerknęła za zegarek; następny mógł być najwcześniej za piętnaścieminut, więc prędzej dojdzie do domu na piechotę.Zresztą, może dobrze się stało,pomyślała, biorąc głęboki oddech i celowo zwalniając tempo marszu.Spacer napewno pomoże wyciszyć i pozbierać myśli.Gdyby wtargnęła do domu Emmywściekła, na ślepo miotając oskarżenia i domagając się wyjaśnień, bez wątpienianikomu by to nie pomogło.Czyż własne, gorzkie doświadczenie nie podpowiadało jej,że konfrontacje służą głównie wyładowaniu własnego napięcia i że rzadkokomukolwiek przynoszą korzyści? Jeśli chciała uzyskać konkretne odpowiedzi,najpierw musiała zadać przemyślane pytania.A jeśli dodatkowo pragnęła jezrozumieć, powinna naprawdę starannie się przygotować.Lily próbowała wyobrazić sobie scenę, jaka za chwilę się rozegra, zupełniejakby myślała o tworzeniu powieści.Oto spotykają się dwie młode kobiety i wkrótcenawiązuje się między nimi przyjazń.Składają sobie wizyty, opiekują się nawzajemswoimi dziećmi, piją razem wino i wymieniają sekrety.I nagle jedna z nich odkrywa,że druga kłamała przez cały czas niemalże w każdej sprawie.Krótko mówiąc,przyjaciółka okazała się kimś zupełnie innym, niż wydawało się na początku.Ale tahistoria tak naprawdę była interesująca przez to, że Lily to samo mogła powiedzieć osobie.Poczekała, aż światła przy sklepie Stewarta zmienią się z czerwonych nazielone, a potem przeszła przez ulicę, rozmyślając, jak rozegrać tę scenę.- Wcześnie przyszłaś - mówi Emma, a w wielkich błękitnych oczach widać błyskpaniki.- Spodziewałam się ciebie znacznie pózniej.- To nie mogło dłużej czekać.Nie, pomyślała, to zbyt melodramatyczne.Spróbuj jeszcze raz.- 342 -SR- Wcześnie przyszłaś - mówi Emma, najwyrazniej podenerwowananiespodziewanym pojawieniem się przyjaciółki.- Spodziewałam się ciebie znaczniepózniej.- Coś się wydarzyło.Emma nic nie mówi, ale odruchowo wstrzymuje oddech.Dwie kobiety stojąpośrodku skąpo umeblowanego salonu Emmy i mierzą się wzrokiem.- Zaginęło jedno z trofeów Jan.- Lily postanawia nie owijać niczego wbawełnę.- Nie rozumiem.- Myślę, że rozumiesz.Długa cisza, a potem nieśmiałe pytanie:- Uważasz, że ja je zabrałam?- A zabrałaś?- Oczywiście, że nie.Jak mogłabym zrobić coś podobnego?- Byłaś tam wczoraj.Zachwycałaś się trofeami Jan, a potem jedno z nichzniknęło.- Nie sądzisz, że Jan po prostu postawiła je gdzie indziej?Lily kręci głową.- Tak bym myślała, gdyby nie to, co zdarzyło się u Marshalla.- Powiedziałam ci przecież, że nic nie rozumiesz, że to wszystko to jedno wielkienieporozumienie.- Naprawdę? Wytłumacz mi więc, czego nie rozumiem?- Nie będę więcej odpowiadać na takie pytania.- Moim zdaniem powinnaś.- Tak? No cóż, wydawało mi się, że jesteśmy przyjaciółkami.- Bo jesteśmy.- Według mnie przyjazń wygląda trochę inaczej.- Emmo.- Dość.Ja już skończyłam z tobą rozmawiać.A teraz bądz tak uprzejma i wyjdzz mojego domu.- 343 -SROch, znakomicie, pomyślała Lily.Wspaniale.Zacznij jeszcze raz, i tym razempoproszę o inne odpowiedzi.- Zaginęło jedno z trofeów Jan - Lily postanowiła od razu przejść do sednasprawy.Długa cisza, a potem nieśmiałe pytanie:- Uważasz, że ja je zabrałam?- A zabrałaś?- Tak - odpowiedziała po prostu Emma.Tak już znacznie lepiej.- Dlaczego?Znowu cisza.Widocznie odpowiedz na to pytanie nie jest tak łatwa anioczywista, jak w poprzednim wypadku.- Dlaczego zabrałaś trofeum Jan? - zapytała Lily na głos.Prawie potrafiłazrozumieć to, że Emma ukradła w sklepie Marshalla kilka ciuchów, choć może nieumiała tego zrozumienia uzasadnić.Emmie brakowało pieniędzy i nie miała żadnychperspektyw.Była biedna, pogrążona w depresji i zwyczajnie w chwili słabości uległapokusie.Ale nagroda Jan w zawodach kulturystycznych? Nawet gdyby Emma zdołałaoddać ją gdzieś w zastaw, w zamian dostałaby nie więcej niż kilka dolarów.Więc czywarto było ryzykować? Zwłaszcza że Emma znała Jan i wiedziała, że jest ona zarównopracodawczynią, jak i przyjaciółką Lily.Ze strony Emmy była to po prostu perfidnazdrada
[ Pobierz całość w formacie PDF ]