[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Allyson padła na łóżko obok Kary.Przez moment poczuła się, jakbyznów były studentkami i martwiły się jedynie o wynik kolejnegoegzaminu.- Pit wykazał nadzwyczajną cierpliwość.Gdyby zdecydował sięujawnić nasz związek, nie mogłabym temu zapobiec.Ale nie zrobił tego.Sama chwilami byłam bliska wyjawienia całemu światu, co nas łączy.Nie wspomniała o interwencji Mike'a ani o anonimowych telefonach.- A pózniej zaczęło się całe to zamieszanie.Teraz, kiedy jestemgubernatorem, sprawy wyglądają inaczej.Naprawdę nie wiem, co robić,człowiek z kryminalną przeszłością.- Allyson, co to za kryminalna przeszłość? Pit od tamtej pory nigdynie wszedł w konflikt z prawem.Zresztą to zdarzyło się lata temu, byłwtedy młody i narwany.Ludzie przeszliby nad tym do porządkudziennego.Kara przechyliła się i oparła na łokciach.- Jesteśmy takie różne.- powiedziała cicho Allyson.- Chcesz z nim zerwać?256R S - Nie! - krzyknęła Allyson, zadziwiona swoją reakcją,intensywnością własnych uczuć.- Kocham go, ale jestem gubernatorem.Wdową po Lawrensie Stockwellu.- dodała z westchnieniem.- Nie chodzio to, czego chcę.Mam liczne zobowiązania.- A co z Pitem? Wobec niego nie masz żadnych zobowiązań?- On zasługuje na takie życie, jakiego pragnie.Allyson wyprostowała się i wbiła wzrok we własne dłonie.Przypomniała sobie, jak Pit przyszedł z nią na górę, posadził tu, gdzie terazsiedziały z Karą i zadawał podobne pytania.Czego chce dla siebie? Czegochce dla niego? Uważał, że nie ma skomplikowanych sytuacji, wszystkojest jasne i proste.- Karo, on jest przywiązany do tego miejsca i swojego życia.Nieczuje potrzeby poszerzania horyzontów.Uważa, że to byłoby głupie iupokarzające.Nie wiem, może wszystko jakoś by się ułożyło, gdybympozostała zastępczynią gubernatora.Kara spojrzała na nią z przyganą.- Allyson, cholernie mącisz.Najpierw mówisz, że to nie mogłowypalić, a teraz mówisz coś zupełnie innego.Więc jak to jest w końcu?Masz zamiar z nim zerwać czy nie?Allyson roześmiała się.- Zawsze konkretna i szczera do bólu Kara.- Jeśli się kochacie, reszta się ułoży.- I kto to mówi - powiedziała łagodnie Allyson.- Zawsze, kiedy ktośsię w tobie kochał, uciekałaś.- O rany, jeśli w roli zakochanego występuje Hatch.- mruknęłaKara, siląc się na lekceważący uśmiech.Allyson chwyciła poduszkę i walnęła nią przyjaciółkę w ramię.257R S - Jesteś wstrętna.Hatch to świetny facet.- W sprawie z dziećmi cholernie namieszał od samego początku.Powinnam go była udusić.Przynajmniej nie musiałabym go dzisiajsłuchać.- On jest spięty - rzuciła bez związku Allyson.- Muszę jednak przyznać, że gdybym miała zdecydować, czy iść dołóżka z Hatchem Corriganem, czy też z tym twoim policjantem.Kara otrząsnęła się, udając przerażenie.- Nigdy nie przyszło mi do głowy, by przespać się z Hatchem, a onlubi jedynie udawać, że ma na mnie ochotę.To mu pasuje.Takanieodwzajemniona, platoniczna miłość nie rodzi problemów.- Mniejsza o niego.Czy mam rozumieć, że miałaś ochotę pójść dołóżka z Samem?Allyson spojrzała uważnie na przyjaciółkę i roześmiała się, widzącjej zmieszanie.- Aha, już wiem.Najwyrazniej nie nadążam.Ty już wylądowałaś włóżku z Temple'em!- Allyson.Wydawało mi się, że to ja ciebie miałam wziąć naprzesłuchanie.- Ale ubaw! W tym towarzystwie to ja jestem powściągliwąreprezentantką purytańskiej Nowej Anglii, a tymczasem kto się wierci zzażenowania?Wstała i z następną zmianą pościeli podeszła do drugiego łóżka.- Wielki Mike wiedział, że znajdziesz kogoś w Teksasie -powiedziała, wygładzając prześcieradło.- Zajmowałaś w jego sercuszczególne miejsce, ale nie oczekiwał niczego.Chciał jedynie, byś od-nalazła szczęście.258R S Kara skinęła głową, łzy napłynęły jej do oczu.- A ten twój sierżant.Był dziś fantastyczny i bardzo pomógłdzieciakom - ciągnęła Allyson.- Jest też cholernie zdolnym policjantem, a instynkt mupodpowiada.- Wiem, co podpowiada mu instynkt - przerwała przyjaciółceAllyson.Czuła, że jej pogodny nastrój ulatnia się.Skupiła się na wygładzaniuprześcieradła, usiłując odnalezć spokój w zwykłych, drobnych gestach.Próbowała sobie wyobrazić, że nie ma tego wieczoru innych trosk pozaposłaniem łóżek i ułożeniem dzieci do snu.Cóż mogłoby być ważniejsze?Zapewnienie im bezpieczeństwa, odpowiedziała sobie w myśli.- Mój instynkt mówi mi to samo - powiedziała cicho, nieprzerywając swego zajęcia.- Mówi mi, że Henry i Lillian nie słyszeli wlesie jelenia.%7łe grozi im niebezpieczeństwo, chociaż chwilowo wszystkojest w porządku.Dziś w nocy czuwać będzie ochrona, będziemybezpieczni.Kara kręciła głową.Wstrząśnięta i zmartwiona, przyglądała sięprzyjaciółce.- Allyson, co się dzieje? Dlaczego stałaś się taka bierna? Zawszebyłaś najsilniejszą kobietą, jaką znałam.Nie zostaje się przecieżgubernatorem, działając w taki sposób.- Nie masz o niczym pojęcia - skwitowała jej uwagi Allyson.- Więc mi powiedz.Porozmawiaj ze mną, z kimkolwiek.Mów, cochcesz, znam cię dobrze i widzę, że coś cię dręczy.Inni jeszcze tego niezauważyli, ale to kwestia czasu.Mike byłby zawiedziony, widząc cię wtakim stanie.259R S Kara wstała i rozpostarła prześcieradło, nie spuszczając z Allysonnatarczywego, pełnego oczekiwania wzroku.- Do diabła, teraz rozumiem, czemu Henry i Lillian powstrzymywalimnie wszelkimi siłami przed opowiedzeniem ci ich historii.Wiedzieli, żeto niczego nie zmieni - stwierdziła po dłuższej chwili.Ale Allyson nie była w stanie słuchać.Nie dziś.- Karo, idz do diabła.Kara nie ustępowała.- Oni cię kochają, zamartwiają się o ciebie.Allyson, oni wszystkowidzą.Jeżeli coś jest nie w porządku, jeżeli coś podejrzewasz.- Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl