[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przesunęła powoli dłoń wzdłuż ciała, odnalazła jego rękę ipochwyciła ją. Nie zmieniaj tematu. Zapamiętał jednak sobie jej słowa. Mam te amerykańskie udziały.Poza tym Raby twierdzi, żezarobiłem co nieco na tych radiowych akcjach. Wbił się palcami w jejramię, aż krzyknęła. Dlaczego, Daisy? Co się dzieje? Pieniądze szybko się skończyły po tym, jak zostałam wyrzucona zmojego eleganckiego mieszkania w Nicei. Daisy przeniosła wzrok na oknoi zapatrzyła się w przestrzeń za nim. Bardzo pouczające doświadczenia,budujące charakter dodała miękko. Do cholery jasnej, Daisy.Poruszyła się niespokojnie w jego objęciach. Przestań, Kit.Nie mam sił na oskarżenia i na odpowiadanie napytania.Takie rzeczy się zdarzają.Wystarczy, że tu jesteś.Więc przytulił do siebie swoją wątłą, bladą, chorą Daisy i zatopił twarzw jej włosach.Z bliska jej skóra miała żółtawy odcień, kąciki oczu559RLTprzecinały zmarszczki, oczy były podkrążone.Najbardziej niepokoiło gobrudne kimono.Chyba właśnie jego widok najmocniej rozbudzał w nimstare uczucia i bolesne wspomnienia o tym, jak było i jak mogłoby być.Pozwolił Daisy oprzeć głowę na swoim ramieniu i pogładził wilgotne,posklejane włosy, które, mógłby się założyć, dawno nie widziały fryzjera.Na szyi zobaczył smugę brudu, miała obgryzione paznokcie.dowód jejcierpienia.Na ich widok zalała go bolesna fala pożądania, które nie byłotylko fizycznym odczuciem.Popatrzył w dół na twarz Daisy, z całą mocą uświadamiając sobierozmiar miłości, jaką żywił do tej kobiety.To ona ją w nim rozbudziła, atym samym choć sama tego nie widziała wyleczyła jego rany, które nosiłw sobie od śmierci matki.Chciał jej o tym powiedzieć.Chciał jej za to podziękować.Zamiast tego tylko mocniej ją do siebie przytulił, aż jęknęła wproteście, więc natychmiast poluznił uścisk. Dlaczego nie wezwałaś mnie wcześniej? Nie wiem odparła wymęczonym głosem. Myślałam o tym, alejakoś tego nie robiłam.Nie umiem wyjaśnić.Być może lubię skrajności.Może ich potrzebuję.Dni nawet bardziej niż noce były dla Daisy czasem snu i krótkichdrzemek.Co chwila zatapiała się w wewnętrznym świecie, w którymmajaczyły grozne cienie. Nie umiem wyjaśnić, Kit powtórzyła.Potem powiedziała: A jednak umiem.Przynajmniej mogę pokazać ci powód.Pociągnęła za rękaw jego marynarki. Kit, mam dla ciebie prezent.Jesttam.560RLTZmarszczył brwi, na co kąciki jej ust uniosły się w jednym z jejszybkich, kpiących uśmiechów, w którym czaiła się też czułość. Ale zanim ci go dam, musisz coś zrobić.Musisz mocno sięzastanowić, nim go przyjmiesz.Kit, nie mając pojęcia, o co chodzi, pomógł Daisy położyć głowę napoduszce i wstał.Uśmiechnął się do niej tak, jak kiedyś. Prezent? zapytał.Przeszedł do komody, w której jedna z szuflad była wysunięta iwszystko zrozumiał. Twój syn powiedziała Daisy. Urodził się dwa tygodnie przedczasem. Trente secondes, Monsieur.Attendez, s'il vous plait powiedziałaubrana na czarno furtianka stojąca w drzwiach.Trzasnęła kratą i odeszła.Wróciła po dłuższej chwili i wielkie, nabijane gwozdziami drzwi otworzyłysię, a Kitowi pozwolono wejść do środka.Szedł za milczącą, poruszającą sięszybkim krokiem postacią, która co kilka jardów zatrzymywała się i kiwałana niego.Klasztor emanował świętością; czuło się ją w romańskich łukach izniszczonych przez upływ czasu kolumnach i balustradach.Mimozniecierpliwienia Kit był pod wrażeniem miejsca.Wydawało się, że panujetu wielki spokój, ale pod zakonnymi habitami pulsowało życie, kierowanezapewne boskim przewodnictwem.Był zaintrygowany.Zatrzymali się przed jakimiś drzwiami. Proszę zaczekać, monsieur. Zakonnica mówiła po angielsku, ale zwyraznym francuskim akcentem.Zniknęła za drzwiami, a Kit został sam nakorytarzu.561RLTNie widział Daisy przez cały tydzień, od chwili, gdy spojrzał w twarzswojemu synowi i nogi ugięły się pod nim ze zdumienia.Gdy tak tam stał, oszołomiony, nie mogąc uwierzyć, Daisy straciłaprzytomność, więc nie było zbyt wiele czasu na przemyślenia.Lekarz przybył w ciągu godziny.Według jego diagnozy Daisy byłaniedożywiona i nadal osłabiona po porodzie.Zalecił, żeby zawiezć ją zpowrotem do klasztoru, w którym urodziła dziecko, gdzie powinna pozostaćdo odzyskania sił.Wykonano telefony.Przybyła karetka, a Kit, wziąwszyDaisy na ręce, zniósł ją do czekającego przed domem pojazdu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]