[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.200Liza uznała, że Erik postanowił odłożyć rozmowę ojej problemach, aż skończą posiłek.Znów przejął inicjatywę, zamówił dla nich obojgasałatki, potrawy z owoców morza i butelkę wina.Lizazastanawiała się, kiedy nabrał takiegowyrafinowania.Przypominała go sobie jakoprzyjaciela i towarzysza niedoli podczas studiów,śmiałka, który prowokował śmierć, człowiekachodzącego własnymi drogami.Po raz pierwszyzobaczyła, że stał się kulturalnym człowiekiem.Niemogła powstrzymać się od uśmiechu. Co się stało? spytał, zauważywszy jej gest.Wzruszyła ramionami. Nic. Nieprawda.Powiedz mi.Zachichotała.Naprawdę nic. Wiem, że kłamiesz. Odchylił się do tyłu i oparło krzesło.Teraz mógł pogładzić swoją brodę.Jesteś zdziwiona, że potrafię obracać się wkulturalnym towarzystwie, prawda?Roześmiała się głośno. No cóż, właśnie o tympomyślałam.Chyba nigdy nie sądziłam, że sięmożesz umawiać na randki, choć wiem o kilku RStwoich dłuższych znajomościach. Zawahała się. Pewnie I teraz masz jakąś kobietę, a ja nic o niejnie wiem. Machnęła ręką. Przepraszam, to nie moja sprawa.Jego blade oczy się ożywiły, jakby był rozbawiony. Mam rzekł tylko na razie jest niedostępna. Mężatka? Pokręcił głową. Nie wie, jak bardzo się nią interesujesz? Zachowywała się, jakby wrócili do czasówstudenckich i grali w dwadzieścia pytań.201 Tak, chyba masz rację. Nalał więcej wina dokieliszków. Ale przynajmniej wie, gdziemieszkam, i w każdej chwili może się zjawić przedmoimi drzwiami. Mieszka poza miastem? Poza moim miastem.Kelner przyniósł dania i przez następne pół godzinyrozkoszowali się jedzeniem i wesoło wspominalistare szkolne lata.Kiedy talerze zostały zabrane,Erik odchylił się na krześle i nagle skierował wzrokna Lizę. Napijemy się jeszcze wina przy kominku? Skinęłagłową.Przywołał kelnera i zapłacił rachunek kartąkredytową, a potem wstał.Liza poszła za nim.Znów wziął ją pod ramię izaprowadził z powrotem do sali kominkowej.Wszystkie miejsca były zajęte, ale po chwili jakaśpara zbierała się do wyjścia. Eureka wyrzucił z siebie Erik. Los namsprzyja.Mamy wolny stolik!Uśmiechnęła się.Była lekko podchmielona po winiei zastanawiała się, RSczy powinna jeszcze pić. Spokojnie, możesz sobie pozwolić na kieliszekwina rzekł, odczytawszy jej wyraz twarzy. Popierwsze, nie prowadzisz.Po drugie, mieszkasztylko kilka przecznic stąd i po trzecie, masz przysobie dobrego przyjaciela, Erika, który się tobąopiekuje.Uśmiechnęła się szeroko. To przerażające.Skądwiesz, o czym myślę?Uniósł do góry dłonie, by ją uciszyć. Nie pytaj.Może powiem ci za rok o tej samej porze.Dobrze?202Wzruszyła ramionami.Za rok, za dziesięć lat wciążbędą przyjaciółmi, tego była pewna.Zamówił wino, które pojawiło się na stoliku kilkaminut pózniej.Podczas ich nieobecności zjawił się też pianista,jego łagodna muzyka tłumiła ciche rozmowy innychgości.Atmosfera była kojąca i przypominała dawnedobre czasy. A teraz odezwał się, zmrużywszy oczy, któreznów przypomniały jej spojrzenie wilka chcęwiedzieć, co się dzieje.Zbierała myśli. Tyle, że nie wiem, od czegozacząć. Jak mówiłem wczoraj wieczorem, od początku. Opowiedziałam ci już o kilku sprawach. Ale to było wyrwane z kontekstu? Przytaknęła. Zatem wyjdz z punktu A i dojdz do punktu Z.Możesz się powtarzać.Zaczęła niepewnie od oceny pracy Nate'a o jegozdenerwowaniu w głosie, kiedy prosił o spotkanie wkościele misyjnym, a potem o jego śmierci RSw wypadku.Przerwała, przypominając to sobie. Okay, Liza.Nie ponosisz winy za śmierć tegoczłowieka.Położyłręce na jej dłoniach, chcąc by odzyskałarównowagę.Do cholery pomyślała kilkakieliszków wina, życzliwy słuchacz i się rozklejasz.Powinnaś być opanowana, trzymać się wyłączniefaktów. Liza, mów dalej.Proszę zwrócił się do niejpełnym otuchy tonem.Wypiła kolejny łyk wina, choć wiedziała, że toostatnia rzecz, której potrzebowała, by jej historiabrzmiała sensownie.Jednak patrzyła spokojnymwzrokiem, kiedy znów zaczęła.Potem opowieśćpłynęła 203nieprzerwanie, od skarg jej klientów do oceny pracyNate'a.Opowiedziała, jak ktoś ją ścigał na placuPioniera, o włamaniu do samochodu, o otwartychdrzwiach do jej mieszkania i o jej odczuciu, że jestobserwowana i śledzona.Wspomniała o przemyśleniach z kartką z nutami,którą znalazła w kościele misyjnym.Jestprzekonana, że znajduje się na niej zaszyfrowanainformacja od Nate'a i ktoś może chcieć jąodzyskać.Skończyła informacją o grupie dyskusyjnejCB; podejrzewa, że Bojangles to był Nate, aWężojad i Kometa czują się zagrożeni, czegooczywiście nie jest pewna. Nie mogę otrząsnąć się z wrażenia, że ich śmierćnie była przypadkowa. A co, morderstwo?Zakręciła winem w kieliszku. Nie mam dowodów. Opowiedz mi jeszcze o tej kartce z nutami.Podała więcej szczegółów. I gdzie jest teraz ta kartka? Mam ją.RS A mogę ją zobaczyć?Zawahała się. Czy myślisz, że za tym wszystkimstoi.Martin?Wyglądał na zaskoczonego. Jezu, dlaczego takpomyślałaś? Rozłożyła ręce, nie czuła sięprzygotowana do odpowiedzi na to pytanie. Niewiem, ja tylko zapytałam. W żaden sposób! Erik pochylił się do niej.Martin miał swoje słabości, ale nigdy niezdecydowałby się na takie postępowanie.Bał sięprzyszłości, ale pod żadnym względem nie byłsocjopatą, a z taką osobą mamy tu do czynienia.Skarcona spojrzała w bok.204 Oznacza to, że znalazłaś się wniebezpieczeństwie. Przerwał, wyraz jego twarzystał się poważny. Wygląda, że ktoś cię tropi, ktoś,kto uważa, że masz informacje, które mogą goobciążyć. Myślisz o kartce z nutami? Przytaknął. Gdzie jąmasz? W domu.Dokończyli pić wino i Erik wstał. Pojedziemy więcdo ciebie.Chcę zobaczyć tę kartkę.Ona też wstała.Czuła, że się trochę chwieje.Chętnie ci pokażę, ale nie sądzę, żebyś coś z tegozrozumiał. Zdjęła torebkę z oparcia krzesła.Wziął ją pod ramię i poprowadził do wyjścia.Wziął ją pod ramię i poprowadził do wyjścia.Zobaczymy.Parkingowy przyprowadził samochód i Erik dał munapiwek.Po chwili jechali do jej bloku.Erikzaparkował przed budynkiem, a potem towarzyszyłjej do mieszkania.Po drodze wyjęła klucze.Erik pchnął drzwi i przytrzymał je, żeby Liza weszłapierwsza.Kiedy oboje znalezli się w środku,zauważyli, że coś jest nie w porządku. Mój Boże! wykrzyknęła Liza. To już było!RS Co? Erik stanął za Lizą. Nie, znowu wyszeptała przerażona Liza.Chciała pobiec do salonu, ale Erik ją powstrzymał.Ktoś splądrował jej mieszkanie. Sza szepnął jej do ucha, odciągając ją wstronę drzwi.Musimy stąd wyjść.teraz! Bella! Bella! krzyknęła, ignorując go.Próbowała wyswobodzić się z jego uścisku.Kotkinie było przy drzwiach, nie reagowała na jej wołania.Musiała się dowiedzieć, czy Bella jest bezpieczna.205Erikowi udało się wyciągnąć ją na korytarz, drzwi domieszkania automatycznie zamknęły się za nimi.Liza rzekł naglącym tonem wciąż ktoś może być w mieszkaniu.Musimyposzukać pomocy.Nogi zrobiły się Lizie jak z gumy.Erik pomógł jejdojść do windy, częściowo ją niosąc, częściowopopychając.Zjechali z powrotem na parter i poszlido mieszkania dozorcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]