[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chester mrugnął na Binka.-Teraz jest wszystko w porządku, ale co będzie, jak uśniemy?Wtedy ona będzie grasować!-O nic się nie martw! - odpowiedział mu Bink.-O nic? Wiesz, co będzie, gdy nasze żony się o tym dowiedzą?Grundy też coś o tym wiedział.Jednak teraz znowu zaczęło świtać.Rozbili obóz, by zaczekać, aż skończy się dzień.Inagle problem demonicy sam się rozwiązał.-Och! Nie mogę ujrzeć światła! - krzyknęła i szybko uciekła,a ponieważ spali za dnia, żadne z podobnych jej stworzeń nie mogło imnic zrobić.3.KOM-PLUTERZrobiło się ciemno.Demonicą jednak nie wróciła, natomiast AnGay i jej osiołekzostali.- No, przynajmniej jednej się pozbyliśmy - mruknął Grundy i wdrapał się naChrapusia.- Musimy przyśpieszyć kroku.Może wtedy zgubimy także tych Encyklopedystów.Zcieżka wiła się między drzewami, prowadząc ich to na wschód, to na północ.Wpewnym momencie przystanęli.Jakiś wielki cień zagrodził im drogę i coś przeleciało im nadgłowami.Przestraszyli się.Po chwili jednak spostrzegli, że to nie smok, lecz olbrzymiamucha.Miała nieprawdopodobnie małe skrzydła i wielki, niekształtny tułów, toteż leciała wdość dziwny sposób.Wydawało się im, iż zaraz wyląduje na ziemi i rozbije się, lecz jakośprzez cały czas unosiła się w powietrzu, posuwając się naprzód.Korzystając z przymusowegopostoju, postanowili zerwać parę soczystych owoców.Nagle osiołek AnGay głośno zary-czał. Co mówisz, nędzna kreaturko? - zagadnął go Grundy. No, cóż, jeśli chcecie skosztować owocu pasji.- burknąłprzeciągle osiołek - to. Pasji? - powtórzył zaskoczony Grundy. Tak - odpowiedział osiołek.- Wczoraj je opisaliśmy.Zciągnęły tu tę demonicę.Wystarczy, że ktoś ich skosztuje.aPostanowili omijać owe owoce z daleka.Grundy usłyszał, jak ktoś klnie pod nosem.Była to demonicą.Patrzyła na nich z ukrycia.Golem już chciał pokazać jej jakiś sprośny gest,jednak po chwili doszedł do wniosku, że ułuda mogłaby to wziąć za dobrą monetę, więc dałsobie spokój.Opodal znalezli drzewa chlebowca i czysty, szemrzący strumyk.Mogli się napić inajeść do syta.Strumyk oczywiście gadał bez ustanku, ale taka już była jego natura.Paplałtrzy po trzy o nikczemnych poczynaniach miejscowych stworzeń.Grundy nadstawił ucha.Wtem nagle, ni z tego, ni z owego strumyk zamilkł.Golem spojrzał na niegozaskoczony. Co się stało, mokraczku? - zapytał. O-o-olbrzym! - szybko zapluskał strumyk i zamarł.Napowierzchni ukazała się cieniutka warstwa lodu.Zesztywniał zestrachu.Grundy rozejrzał się dookoła.- Co on mówi? Jaki olbrzym? Przecież nikogo tu niema.Bink, Chester i osiołek obejrzeli się za siebie.Nie było nikogo.- Ten strumyk robi nam wodę z mózgu - mruknął centaur.-Nie widzę tu żadnego olbrzyma.Po chwili gdzieś z oddali usłyszeli łomot i poczuli, że ziemia chwieje się im podnogami.Tu i ówdzie owoce i orzechy pospadały z drzew.Po chwili załomotało znowu, tymrazem nieco głośniej.Ziemia zadrżała.- To jakieś dziwne zjawisko - zaczął Bink.- Skąd tu mogły sięwziąć jakieś spadające głazy?Usłyszeli łomot po raz trzeci.Był głośniejszy od poprzednich.Poczuli, że ziemiaznów drży.- A może to idzie olbrzym? - Chester odpowiedział pytaniem napytanie.- Strumyk go wcześniej zobaczył, gdyż wypływa z miejsca,z którego dochodzi ten hałas - dokończył Grundy.Tym razem prawie huknęło.- Idzie! Tam! - krzyknęła przerażona AnGay, pokazując cośręką.Chester przysłonił oczy i spojrzał we wskazanym przez nią kierunku.- Może się starzeję, ale wzrok mam jeszcze całkiem dobry.Janikogo tu nie widzę.Wszyscy rozejrzeli się dokoła.Nadal słychać było czyjeś głośne kroki.Czuli, że ktośsię zbliża, lecz dalej nikogo nie było widać.- To czyste wariactwo! - wrzasnął Grundy.- Przecież cośw tym musi być!Wtem ujrzeli, jak na pobliskim wzgórzu drzewa uginają się pod naciskiem czyjejśniewidzialnej stopy.Ponownie huknęło.- Wiecie - odezwał się Bink - przypomniałem sobie, że kiedyś,dawno temu, Mag Trent i ja pokonaliśmy świdrzaki.A wuj ChesteraHerman oddał swe życie. Wuj Herman! - roztkliwił się Chester. Zwidrzaki roiły się na wszystkie strony, by siać zagładę -ciągnął Bink.- Wszystkie stworzenia duże i małe, wrogie sobiei sprzymierzone zjednoczyły się, aby je pokonać. Pamiętasz? Tak było też pięć lat temu - przerwał mu Grundy - gdy mała Ivy wytropiła nowe gniazdko świdrzaków. Jednym z tych stworzeń był wtedy Niewidzialny Olbrzym.Takiwielki, wielki człowiek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]