[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kochanie  wtrąciła Mary Beatrice  Bud, Matthew i Nichols nie przestawali popijać.Jak zwykle do tego są pierwsi. I nie przestaną  obiecał Ronald. Chodzmy się nieco orzezwić. A oto i nasz młodzieniec!  zawołał Bud na widok Aylmera i podrzucił go wysoko wpowietrze. Ile to masz lat, kawalerze? Dwadzieścia. No, no, nie wierzę!  droczył się z nim sir Robert. Prawda, Pol? No powiedz!  oczywiście, skarbie.O, są O'Brienowie i Mac Guirsonowie! Juhuuu! lady Pol!  z dzikim okrzykiem dopadł jej Anton i mocno uścisnął. Wreszcie!. powiedział lord Darwin. Jak widzę, zatrzymywaliście się częściej wdrodze niż ja. Natknęliśmy się na parę całkiem miłych zajazdów. Stąd je czuję  stwierdziła Mary Beatrice.Z alei dobiegło w tej chwili granie kobz. A oto i lord Humphrey z Mac Hellogami! Widzę też Mac Farellów. Czy ty wiedziałaś, koteczko, że oni grają na kobzach?  spytał Bud żony. Nie, ale to się słyszy. Taka jestem szczęśliwa, Bud, że jesteś tu dzisiaj z nami  rzekła Pol biorąc go pod ramię. Powiedz, jak twoje zdrowie? Lepiej, ale serce mam już stare. Daj spokój, ciągle jesteś tak samo młody! Zobaczysz się tu z lordem Addingtonem.Jużprzyjechał, jest w zamku, i diuk Argyll tak samo. Widziałem się z nim w zeszłym miesiącu w Inveraray. Jest też diuszesa Kentu. Ta stara sroka.ojej! Ona tak się zawsze cieszy, kiedy cię widzi.No i przedstawię ci naszych sąsiadów,hrabiego Peyntona i jego żonę Kate, Johna Marsha.Pamiętasz? gdy miałam piętnaście lat, był uciebie na polowaniu. Kochanie, najbardziej się cieszę, że widzę ciebie! Może przyjedzie też sir Robert Walpole, jeśli znajdzie czas. Jego nie widziałem pewnie z dziesięć lat.Ostatnio chyba jeszcze z twoim ojcem u diukaNewcastle. Diuk też tu jest.Parkowymi alejami poszli ku tarasom. Piękna ta posiadłość! Wiesz, Bud? często żałuję, że opuściłam Szkocję. Doskonale cię rozumiem.No to wracaj! W gruncie rzeczy nie bardzo mam ochotę. Tak, moja ty piękna Szkotko, nie chcesz widzieć Pembroke Hall, dopóki Edward niezostanie pomszczony. Zrozum: jeśli kochało się człowieka takiego jak mój ojciec, jeśli żyło się w tak cudownymzamku i jeśli pewnego dnia przyjeżdża się, a tam tylko ruiny i zgliszcza, to jedyną rzeczą, jakączłowiek może zrobić, jest przyrzec sobie, że wróci wtedy dopiero, gdy dopełni zemsty i będziemógł trzymać wysoko głowę. Słyszałem, że twój zamach się nie powiódł.  Skąd o nim wiesz? No cóż, mam wszędzie swoje uszy. Ale przecież nikt o tym nie wie! Słuchaj, Pol, rozumiem cię doskonale.Twój królewski rodowód nie ustępuje pochodzeniuJerzego Drugiego i nie dziwi mnie zawziętość, z jaką chcesz go zabić, ponieważ zniszczył towszystko, co było ci drogie.Ale co o tym myśli twój mąż? Wie o wszystkim i zostawia mi wolną rękę. Nie pomaga ci jednak? Hmm, to dość skomplikowane. Widzisz, koteczko, zaczekaj.usiądzmy tu na chwilę i porozmawiajmy, już tak dawno.Widzisz, mężczyzna pewnych rzeczy nie uznaje, na przykład polityka jest dziedziną zastrzeżonądla niego.Nie chcę przez to powiedzieć, że nie stać cię na zajmowanie się polityką, przeciwnie,uważam cię za zdolniejszą niż wielu mężczyzn, ale tak wielka pasja płonąca w kobiecie, nawetjeśli jest usprawiedliwiona, budzi w mężczyznie zazdrość i niejako stawia go niżej.Taka sytuacjamoże stworzyć niesnaski.jeśli rozumiesz, co mam na myśli.Pol zarumieniła się. Tak, rozumiem  wyszeptała. Jest oczywiste, że dowiedziałem się o twojej przygodzie z tym modnym malarzem.Niezamierzam robić ci wymówek, bo wiem, że musiałaś mieć jakieś wyższe racje, żeby to zrobić.Zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, iż jeżeli wasze małżeństwo tak bardzo się nieukładało, że zdradziłaś diuka, to z zupełnie innych przyczyn niż te, z powodu których Ronaldmiewał swoje przelotne miłostki.A najbardziej zgubną ze wszystkich tych przyczyn jest polityka.Myślę, że skoro tak się jej oddałaś, to dlatego, że w pewnym momencie coś nie wyszło.Drobnezwady, urazy, które często urastają do rangi problemu i proszę, rzecz nabiera wielkiej wagi. Bud, nie masz pojęcia, jak trafnie wszystko odgadłeś! Bo jestem żonaty, Pol.Duma i poczucie własnej godności czasem zwodzą was obydwojena manowce.Miłość jest czymś bardzo trudnym i skomplikowanym, czymś, co wymaga starańobu stron.Och! pewnie myślisz, że powinienem wygłosić też takie kazanie Ronaldowi, ale on jestmężczyzną i kieruje się instynktami.Kobieta zaś wszystko sobie kalkuluje.Ronald widać napoczątku nie dość się starał, choć ty byłaś pełna dobrych chęci.No i kiedy spostrzegłaś, że on sięnie wysila, być może pod wpływem zawodu zwróciłaś się w stronę polityki.Głównie ze względuna swoje korzenie, czyli pochodzenie twoje i twojego ojca.Nawet nie zdawałaś sobie sprawy, żepo prostu chcesz tym sposobem obudzić w Ronaldzie zazdrość, aby wszystko zacząć raz jeszcze.Tylko że on oddalił się od ciebie i nie wracał, no i wtedy moja mała Pol znalazła sobie kochanka.  A jak jest teraz twoim zdaniem? Myślę, że się wam powiodło, że udało się wam nawiązać zerwaną więz miłości i terazwszystko układa się jak najlepiej. Tak, nigdy przedtem tak bardzo go nie kochałam! Tylko teraz trzeba wytrwać. Nie rozumiem.Zastanawiał się przez chwilę. Jak ci powiedzieć to, co się wyczuwa.hmm, trzeba zawsze przechodzić samego siebie,Pol, żeby dotrzeć do szczytu uczucia i zaznać prawdziwej miłości.Ty zasługujesz na coś więcejniż inne kobiety, musisz osiągnąć ten szczyt, tak samo jak we wszystkim, co robisz.Przypomnijsobie, co kiedyś powiedziała ci niania:  Jest panienka najpiękniejsza i wszystko, co najpiękniejszei najwspanialsze na ziemi, powinno do panienki należeć." Ronald jest niepospolitym mężczyzną,spodobałaś mu się, bo ucieleśniałaś to, co nieosiągalne.Umieścił cię na szczycie swojej wieży inigdy nie wolno ci stamtąd zejść! A on kiedyś do ciebie się wespnie.Kiedy diuk cię spotkał,znajdował się u stóp wieży, a ty już na górnej platformie.Celem jego życia jest dotrzeć tam dociebie.Twoim celem jest pozostać na górze i czekać na niego. Nie schodząc?  spytała. Możesz na tym szczycie pozostać nawet zajmując się polityką.Tyle że dotąd opuszczałaśswoją platformę i wracałaś na nią, może jeszcze nie odnalazłaś pokoju, szczęścia.Zeszłaśstamtąd z tym swoim Williamem Dubartem. Hogarthem  poprawiła. Tak, ale.ale dlaczego Ronald był u stóp tej wieży? Nie ma dla niego nic cudowniejszego i bardziej szlachetnego jak wspinać się na nią.Akiedy dotrze do szczytu, już się stamtąd nie ruszy.Bo będzie miał za sobą wszystkie przeszkody,które pokona, żeby dołączyć do ciebie. A czy ja nie mogę mu jakoś pomóc? Możesz.Pozostając czystą! Pomagać wychodząc mu na spotkanie, to rzecz ryzykowna, bonie znasz przeszkód i potykając się na nich czepiałabyś się jego, a to by go pozbawiło równowagi.Nie myśl jednak, że twoja rola jest łatwiejsza.Bardzo byś się omyliła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl